Ach
ta zima, okropnie się wlecze...
Na dworze temperatura bliska 0ºC. Cały
ogródek pokrywa śnieżna pierzynka. Przyroda jeszcze śpi.
Ach
ta zima. Okropnie się wlecze, ciągle styczeń i styczeń.
W tej chwili jedyne co mogę robić w ogródku to dokarmiać zwierzątka
fruwające. I może uda mi się zrobić kilka fotek.
"Zasadziłam
się" przy oknie z aparatem, który umieściłam na najsolidniejszym jaki mamy
statywie. Mąż używa go tylko na
dworze, jak mówi w "trudnych warunkach". U nas w domu, co prawda nie wieje, teren równy i w ogóle nie ma trudnych warunków,
ale jak to mówią "przezorny zawsze ubezpieczony".
Karmnik
stoi na jabłonce. Wiele lat temu zrobił go mąż razem z kilkuletnim wówczas
synem Maćkiem w ramach tzw. prac ręcznych na zajęcia szkolne. Pracę
rozdzielili między siebie po równo.
Tata robił a syn patrzył i podziwiał. Ach, co to za wspaniałe czasy, aż
łezka w oku się kręci, kiedy
dzieci są małe, takie bezkrytyczne wobec nas - rodziców, a my w
ich przekonaniu jesteśmy tacy wspaniali. Ale ten okres szybko mija i
role się odwracają.
I o to chyba chodzi w życiu.
A jednak były "trudne
warunki", co prawda odmienne od plenerowych ale były. Jak tylko dochodziłam
do okna żeby zrobić fotkę, wszystko co było
w karmniku uciekało. No może nie wszystko, "żarcie" zostawało.
Ale wreszcie udało mi się. Te zdjęcia to efekt
kilkudniowych "podchodów".
Kawki
na porannym posiłku. |
|
|
kawki |
|
Znowu
się udało.
|
gawron |
|
Tym razem trafił mi się gawron tęsknie
spoglądający na nieosiągalną słoninkę.
|
Musiał
zadowolić się pieczywkiem. |
|
gawron |
|
A na dworze coraz zimniej. Temperatura w nocy
spada do -10, -15ºC. Zima zaczyna dawać znać o
sobie.
|