Aktualności Album Galeria  Księga Gości Kontakt

 

Archiwum 

2006


Rok 2007

Styczeń
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień


A
ktualności
 


październik początek miesiąca - całkiem, całkiem...

 

Październik - początek miesiąca, nie powiem, całkiem, całkiem... Świeci słoneczko, chmurek jak na lekarstwo, temperatura 20°C.

Wysłuchałam prognozy pogody  - niestety te pierwsze dni polskiej złotej jesieni kończą się nieubłaganie - przynajmniej na jakiś czas. Lada dzień pogoda popsuje się. Pomyślałam sobie, że ten krótki okres wykorzystam na prace porządkowe. Głównie chodziło mi o skoszenie trawy. Co prawda jeszcze wytrzymałaby kilka dni, ale ma padać, a kosić na deszczu...

Żółkną pierwsze liście na moreli, jabłoni i czereśni. Część z nich opadła. Asparagus już cały żółty, tylko trawa soczyście zielona. Ogródek w zasadzie porządkuję na bieżąco, niemniej zawsze znajdzie się coś do roboty. Gdy zaczną opadać liści z drzew owocowych i na dodatek zrobi się zimno i mokro, nie będzie już tak różowo.

Pierwsze, co zrobiłam tego dnia, było wsadzenie cebulek tulipanów. Zbierałam się z tym już od połowy września, ale zawsze coś wypadało i tak zeszło aż do teraz. Najważniejsze, że już są w ziemi. Później zrobiłam oględziny rabat. Nie za ładnie wyglądała kukurydza i słonecznik. Postanowiłam usunąć je. Z kukurydzą nie było problemu, poszło szybko, ale gdy wzięłam się za słonecznika, nastąpiła nieprzewidziana (jak zawsze zresztą) przerwa w dopiero co rozpoczętych pracach porządkowych. Jej powodem był - nie trudno zgadnąć - robal. Pomyślałam sobie, już niedługo nie będzie moich modeli... Teraz i tak trudno o jakiegoś zwierzaka, a co dopiero za miesiąc, dwa, jak przyjdą przymrozki, później mrozy... Zostaną mi jedynie biedronki zimujące w domu, a jak i one pójdą spać... Znowu trzeba będzie czekać do wiosny. Tak sobie i siebie tłumacząc porzuciłam narzędzia ogrodnicze i poszłam po aparat. 

A oto ten, który zaprzątnął moją uwagę na wcale nie krótką chwilę - wtyk straszyk. Siedział prawie niewidoczny na uschniętym słoneczniku. Zrobiłam mu kilka fotek, później delikatnie  posadziłam na liściu. Nie było to trudne, pluskwiak bez problemu dał się przenieść. Na dodatek wybrałam świeży, soczysty liść. Zrobiłam to z pełną premedytacją. Miałam nadzieję, że po siedzeniu na uschniętym słoneczniku straszyk zgłodniał i niedługo zacznie wysysać sok z liścia. 

wtyk straszyk

Gdy znalazł się na nim, trochę podreptał, poczym usiadł na swoich tylnych nóżkach, podniósł do góry czółka i zaczął pucować swojego kłujka. Oczywiście mam na myśli  kłująco-ssący narząd gębowy do wysysania soku z roślin. Jeszcze nigdy tak długo nie przyglądałam się pluskwiakowi, który z takim zaangażowaniem wykonywał tę czynność. Widok był przedni. Po tych higienicznych zabiegach przystąpił do działania. Jego kłujek zatopił się w liściu, za chwilę na jego powierzchni pojawiła się błyszcząca kropla.

wtyk straszyk

Gdy zobaczyłam kroplę myślałam, że pluskwiak weźmie się za konsumpcję, ale nic z tych rzeczy. On znowu zaczął czyścić swojego kłujka, tyle, że już nie na sucho. Między dwiema przednimi kończynami widać niewielką kropelkę. 

Trwało to jakiś czas, aż  mój bohater zmęczony, położył się na boczku z kłujkiem zanurzonym w soku i zamarł w bezruchu. A słoneczko cały czas ogrzewało jego brązowe ciałko.

wtyk straszyk

Ale idylla, można mu tylko pozazdrościć. A ja ponownie wzięłam się za porządki w ogródku. 

Na drugi dzień poszłam w to samo miejsce z myślą, że jeszcze go zobaczę. Pluskwiaki, z tego co zauważyłam, mają swoje ulubione miejsca. Nawet jeżeli odlecą, np. gdy bardzo im się naprzykrzam, po jakimś czasie wracają. Niestety, tym razem nie było go, ale za to na słoneczniku siedziała dość rzadko spotykana - przynajmniej w naszym ogródku, biedronka.

Jest to biedronka dwukropka, odmiana barwna - cała czarna, z 2 lub 3 czerwonymi plamkami na każdej pokrywie i jasną obwódką z boków przedplecza. Poszczególne osobniki mogą różnić się znacznie ubarwieniem. 

Drugą zdecydowanie bardziej znaną odmianą barwną dwukropki jest biedronka z czerwonymi pokrywami i jedną czarną plamką na każdej oraz przedpleczem białawym lub żółtawo-czarnym. Jej zdjęcie znajduje się w galerii owadów 3.

biedronka

Nie powiem, widok tak rzadkiego gościa naszego ogródka bardzo mnie ucieszył. Byłam pochłonięta robieniem jej zdjęć i nie zauważyłam idącego nieopodal  wczorajszego bohatera - wtyka straszyka. Wyrósł jak spod ziemi. Zobaczyłam go w obiektywie, nie było wyjścia, trzeba było zrobić fotkę. Pluskwiak na chwilę przystanął, może na widok majaczącej w oddali biedronki, poczym ruszył dalej.

Jego trasa biegła akurat koło spokojnie siedzącej biedronki. Gdy doszedł do niej, zatrzymał się, jednak już po chwili poszedł dalej. Biedronka  zaskoczona nagłym towarzystwem zaczęła chodzić po słoneczniku...  i nie tylko...

wtyk straszyk i biedronka dwukropka

... widzicie tę bańkę z tyłu przy odwłoku - oj, chyba nerwy puściły, ale wtyka już nie było.

A niedaleko słonecznika, na krzaczku aksamitki kowal bezskrzydły (Pyrrohocoris apterus) niósł nabite na kłujka nasionko w tylko sobie znanym kierunku. Czyżby to były zapasy na zimę? A właściwie dlaczego ten pluskwiak nazywa się bezskrzydły. Sama dwa razy widziałam go w locie. Mało brakowało, a zrobiłabym mu zdjęcie z rozłożonymi skrzydełkami.

kowal bezskrzydły

Niestety, odfrunął. A może to był inny łudząco podobny owad. W dalszej części aktualności zamieściłam koło siebie zdjęcia dwóch bardzo podobnych (na pierwszy rzut oka) pluskwiaków. Jeden to na pewno kowal bezskrzydły, ale ten drugi, po dokładny przyjrzeniu się, mam wątpliwości. Chyba, że tak wygląda bardzo stary  osobnik.

13.06.2008r. - właśnie udało mi się znaleźć nazwę pluskwiaka bardzo podobnego do kowala bezskrzydłego. To glinik lulkarz i podejrzewam, że to właśnie jego widziałam fruwającego, a nie kowala bezskrzydłego. 

Mija pierwsza dekada. Prognoza pogody nie sprawdziła się do końca. Nie było tak źle, choć o lecie możemy zapomnieć. Owszem, trochę popadało, zrobiło się nieco zimniej, ale i słońce często wyglądało zza chmur. 

Jesień z dnia na dzień śmielej zagląda do naszego ogródka  - coraz więcej żółtych i brązowych liści na drzewach, a także pod nimi. Teraz, kiedy jest w miarę sucho, od czasu do czasu wyjrzy słońce, staram się usuwać je na bieżąco. Pamiętam zeszłoroczną jesień - na dworze deszcz, zimno - i tę ogromną ilość liści do posprzątania. Pilnuję również trawy, o wiele lżej jest grabić, gdy jest ona krótsza. Jesień, to taka nieprzewidywalna  pora roku. Może być ciepło niemalże jak w lecie, za chwilę już pada śnieg. Trzeba być czujnym i nie robić sobie żadnych zaległości w sprzątaniu.

W te słoneczne jesienne dni, których jest niestety coraz mniej, przyjemnie jest posiedzieć na ławeczce w ogródku, pochodzić między rabatami, popatrzeć na ostatnie kwiaty kwitnące tego roku. W dalszym ciągu ładnie prezentują się cynie, dalie, aksamitki, rudbekie, astry, kosmosy, również pomarańczowy nagietek w połączeniu z żółtym uczepem. W zakamarkach ogródka ponownie zakwitła tojeść kropkowana, a tuż przy ścieżce z piaskowca czarnuszki. Jak co roku na rabatach aż do tej pory kwitnie  żurawka, a w trawie różowe stokrotki. 

dalia uczep uczep i nagietek
czarnuszka rudbekia aster chiński cynia
nagietek kosmos aksamitka tojeść kropkowana
aksamitka rudbekia nagietek cynia
stokrotka rudbekia żurawka aster nowoangielski dalia
uczep nagietek aster nowoangielski cynia

A jak tak oglądamy i podziwiamy kwiaty, nie sposób nie zauważyć także małych mieszkańców naszego ogrodu: motyli...

bielinek kapustnik modraszek ikar rusałka pawik latolistek cytrynek rusałka admirał

pszczół, muszek, bzyczków, trzmiele, skorków, biedronek, pluskwiaczków, koników polnych i wiele, wiele innych.

skorek gnojka biedronka bzyg prążkowany
muchaówka glinik lulkarz pająk krzyżak pasikonik zielony
zażartka podtrawna puklica rudnica konik polny kowal bezskrzydły
konik polny pasikonik muchówka biedronka

Jedne leniwie wygrzewają się na słońcu, zajadają się nasionkami, aż im się czułka trzęsą, inne pracowicie zbierają nektar z kwiatów, jeszcze inne... 

biedronka mączniakówka ryjkowiec muchówki

Czytając artykuły traktujące o owadach, natknęłam się na bardzo ciekawą informację dotyczącą ryjkowców. Myślę, że warto o niej wspomnieć. Otóż, najstarsza znana sekwencja DNA pochodzi właśnie od ryjkowca znalezionego w libańskim bursztynie sprzed 125 milionów lat. Nadmienię jeszcze, że te na moim zdjęciu są bardzo małe, osiągają długość do 2mm.

Oj dzieje się dzieje w świecie owadzim, a ja... grabię i grabię ciągle spadające z drzew liście...

Ale tak na serio, w tym miesiącu postanowiłam zająć się naszą trawą. Podstawowym zabiegiem pielęgnacyjnym będzie bardzo solidne jej zgrabienie, tak żeby usunąć jak najwięcej zanieczyszczeń - i to nie tylko liści, to jest oczywiste, głównie pozostałej po koszeniach uschniętej trawy.  Po tej czynności, najprawdopodobniej jeszcze trochę jej dosieję  w miejsca, gdzie słabiej rośnie.  Duży problem stanowią krety. Dla mnie jest to przeszkoda nie do przeskoczenia. Próbowałam wielu sposobów, niestety skutkowały tylko na krótko, inne w ogóle nie zdawały egzaminu. Na przykład, gdy wsadzałam w kretowiska plastikowe butelki, zawsze znajdowałam je wypchnięte z nich. Czyżby te nasze krety były takie inteligentne. A może nie jestem za wytrwała w swych poczynaniach. Mówiąc szczerze, już zmęczyła mnie walka z nimi i w tej chwili ograniczam się jedynie do usuwania kopców. Każdy, kto ma tych nieproszonych gości, wie jak wygląda trawnik. Gołe place w miejscu kretowiska. Po usunięciu takiego kopca często w tym miejscu pojawia się nierówność terenu. Ziemi jest nieraz za mało, a nieraz za dużo, tak, że górka albo dołek murowany. A w dołku zawsze gromadzi się woda i trawa w tym miejscu gnije. Widać to szczególnie wczesną wiosną, gdy topi się śnieg i woda dość długo utrzymuje się na trawniku. W trawie rośnie też trochę chwastów, ale mówiąc szczerze sama nie wiem co z nimi zrobić. Jak popatrzę na zdjęcia z Galerii W trawie znalezione, to się zastanawiam co lepsze, czy idealnie zielona darń, czy też bardziej kolorowa, przystrojona drobnymi kwiatuszkami, którym na dodatek lubimy robić fotki. Chyba mimo wszystko większą przyjemność będzie sprawiało nam focenie niż oglądanie zielonego trawnika.

12 października, na dworze paskudnie, tak jak może być tylko w czasie jesieni. Nie sprzyja to dobremu samopoczuciu. W takim wypadku najlepszym antidotum  na zły nastrój jest gorąca kawa. Zaparzyłam sobie duży kubek takiej mocnej. Jej aromat natychmiast wypełnił cały dom. Od razu zrobiło się przyjemniej. A żeby nie kończyć tych aktualności posępnie, pochmurnie pozwoliłam sobie zaprezentować jeszcze kilka fotek z wygrzewającymi się na słoneczku zwierzakami. Zdjęcie gąsienicy zrobiłam pod koniec września. O tej porze już chyba trudno o taki okaz, natomiast osa i konik to fotki z wczorajszego jeszcze słonecznego dnia. Ależ ta pogoda się zmieni.

osa gąsienica konik polny

 

          

Aktualności Album Galeria  Księga Gości Kontakt

Powrót na stronę główną

Copyright H&W Krupińscy
Wszelkie prawa zastrzeżone