październik początek miesiąca - całkiem, całkiem...
Październik -
początek miesiąca, nie powiem, całkiem, całkiem...
Świeci słoneczko, chmurek jak na lekarstwo, temperatura 20°C.
Wysłuchałam
prognozy pogody - niestety te pierwsze dni polskiej złotej jesieni kończą się nieubłaganie
- przynajmniej na jakiś
czas. Lada dzień pogoda popsuje się. Pomyślałam sobie, że ten
krótki okres wykorzystam na prace porządkowe. Głównie
chodziło mi o skoszenie trawy. Co prawda jeszcze wytrzymałaby
kilka dni, ale ma padać, a kosić na deszczu...
Żółkną pierwsze liście na
moreli, jabłoni i czereśni. Część z nich opadła.
Asparagus już cały żółty, tylko trawa soczyście zielona. Ogródek w
zasadzie porządkuję na bieżąco, niemniej zawsze znajdzie się
coś do roboty. Gdy zaczną opadać liści z drzew owocowych i
na dodatek zrobi się zimno i mokro, nie będzie już tak różowo. |
|
Pierwsze,
co zrobiłam tego dnia, było
wsadzenie cebulek tulipanów.
Zbierałam się z tym już od połowy września, ale zawsze coś
wypadało i tak zeszło aż do teraz. Najważniejsze, że już są
w ziemi. Później zrobiłam oględziny
rabat. Nie za ładnie wyglądała kukurydza i słonecznik.
Postanowiłam usunąć je. Z kukurydzą nie było problemu, poszło
szybko, ale gdy wzięłam się za słonecznika, nastąpiła
nieprzewidziana (jak zawsze zresztą) przerwa w dopiero co rozpoczętych pracach porządkowych.
Jej powodem był - nie trudno zgadnąć - robal. Pomyślałam
sobie, już niedługo nie będzie moich modeli... Teraz i tak
trudno o jakiegoś zwierzaka, a co dopiero za miesiąc,
dwa, jak przyjdą przymrozki, później mrozy... Zostaną mi jedynie biedronki zimujące w
domu, a jak i one pójdą spać... Znowu trzeba będzie
czekać do wiosny. Tak sobie i siebie tłumacząc porzuciłam narzędzia ogrodnicze i
poszłam po aparat.
A
oto ten, który zaprzątnął moją uwagę na wcale nie krótką
chwilę - wtyk straszyk. Siedział prawie niewidoczny na uschniętym słoneczniku. Zrobiłam mu kilka fotek, później
delikatnie posadziłam na liściu. Nie
było to trudne, pluskwiak bez problemu dał się przenieść.
Na dodatek wybrałam świeży, soczysty liść. Zrobiłam to z pełną premedytacją.
Miałam nadzieję, że po
siedzeniu na uschniętym słoneczniku straszyk zgłodniał i niedługo zacznie wysysać sok z liścia.
Gdy znalazł się na
nim, trochę podreptał, poczym usiadł na swoich tylnych nóżkach,
podniósł do góry czółka i zaczął pucować swojego kłujka.
Oczywiście mam na myśli kłująco-ssący narząd gębowy
do wysysania soku z roślin. Jeszcze nigdy tak długo nie przyglądałam
się pluskwiakowi, który z takim zaangażowaniem wykonywał tę czynność.
Widok był przedni. Po tych higienicznych zabiegach
przystąpił do działania. Jego kłujek zatopił się w liściu,
za chwilę na jego powierzchni pojawiła się błyszcząca
kropla.
Gdy
zobaczyłam kroplę myślałam, że pluskwiak weźmie się za
konsumpcję, ale nic z tych rzeczy. On znowu zaczął czyścić
swojego kłujka, tyle, że już nie na sucho. Między dwiema
przednimi kończynami widać niewielką kropelkę.
Trwało to
jakiś czas, aż mój bohater zmęczony, położył
się na boczku z kłujkiem zanurzonym w soku i zamarł w bezruchu. A
słoneczko cały czas ogrzewało jego brązowe ciałko. |
|
|
wtyk
straszyk |
|
Ale
idylla, można mu tylko pozazdrościć. A ja ponownie wzięłam się
za porządki w ogródku.
Na drugi dzień poszłam w to samo miejsce z myślą, że
jeszcze go zobaczę. Pluskwiaki, z tego co
zauważyłam, mają swoje ulubione miejsca. Nawet jeżeli odlecą,
np. gdy bardzo im się naprzykrzam,
po jakimś czasie wracają. Niestety, tym razem nie było go, ale
za to na słoneczniku siedziała dość rzadko spotykana -
przynajmniej w naszym ogródku, biedronka.
Jest
to biedronka dwukropka, odmiana barwna - cała czarna, z 2 lub
3 czerwonymi plamkami na każdej pokrywie i jasną obwódką z
boków przedplecza. Poszczególne osobniki mogą
różnić się znacznie ubarwieniem.
Drugą zdecydowanie bardziej znaną odmianą
barwną dwukropki jest biedronka z czerwonymi pokrywami i jedną czarną
plamką na każdej oraz przedpleczem białawym lub żółtawo-czarnym.
Jej zdjęcie znajduje się w galerii
owadów 3. |
|
biedronka |
|
Nie
powiem, widok tak rzadkiego gościa naszego ogródka bardzo mnie
ucieszył. Byłam pochłonięta robieniem jej zdjęć i nie
zauważyłam idącego nieopodal wczorajszego bohatera - wtyka
straszyka. Wyrósł jak spod ziemi. Zobaczyłam go w
obiektywie, nie było wyjścia, trzeba było zrobić fotkę.
Pluskwiak na chwilę przystanął, może na widok majaczącej w
oddali biedronki, poczym ruszył dalej.
...
widzicie tę bańkę z tyłu przy odwłoku - oj, chyba
nerwy puściły,
ale wtyka już nie było.
A niedaleko słonecznika, na
krzaczku aksamitki kowal bezskrzydły (Pyrrohocoris
apterus) niósł
nabite na kłujka nasionko w tylko sobie znanym kierunku.
Czyżby to były zapasy na zimę?
A właściwie dlaczego ten pluskwiak nazywa się bezskrzydły.
Sama dwa razy widziałam go w locie.
Mało brakowało, a zrobiłabym mu zdjęcie z rozłożonymi
skrzydełkami. |
|
|
kowal
bezskrzydły |
|
Niestety, odfrunął. A może to był inny łudząco podobny owad.
W dalszej części aktualności zamieściłam koło siebie zdjęcia dwóch
bardzo podobnych (na pierwszy rzut oka) pluskwiaków. Jeden to na
pewno kowal bezskrzydły, ale ten drugi, po dokładny przyjrzeniu się, mam wątpliwości. Chyba, że tak
wygląda bardzo stary osobnik.
13.06.2008r.
- właśnie udało mi się znaleźć nazwę pluskwiaka bardzo
podobnego do kowala bezskrzydłego. To glinik lulkarz i
podejrzewam, że to właśnie jego widziałam fruwającego, a nie
kowala bezskrzydłego.
Mija pierwsza dekada. Prognoza pogody nie
sprawdziła się do końca. Nie było tak źle, choć o lecie możemy
zapomnieć. Owszem, trochę
popadało, zrobiło się nieco zimniej, ale i słońce często
wyglądało zza chmur.
Jesień
z dnia na dzień śmielej zagląda do naszego ogródka -
coraz więcej żółtych i brązowych liści na drzewach, a także
pod nimi. Teraz, kiedy jest w miarę sucho, od czasu do czasu
wyjrzy słońce, staram się usuwać je na bieżąco. Pamiętam
zeszłoroczną jesień - na dworze deszcz, zimno - i tę ogromną ilość
liści do posprzątania. Pilnuję również trawy, o wiele lżej
jest grabić, gdy jest ona krótsza. Jesień, to taka
nieprzewidywalna pora roku. Może być ciepło niemalże jak w lecie,
za chwilę już pada śnieg. Trzeba być czujnym i nie robić
sobie żadnych zaległości w sprzątaniu.
W
te słoneczne jesienne dni, których jest niestety coraz mniej,
przyjemnie jest posiedzieć na ławeczce w ogródku, pochodzić między
rabatami,
popatrzeć na ostatnie kwiaty kwitnące tego roku. W dalszym
ciągu ładnie prezentują się cynie, dalie, aksamitki, rudbekie,
astry, kosmosy, również pomarańczowy nagietek w połączeniu z żółtym
uczepem. W zakamarkach ogródka ponownie zakwitła tojeść
kropkowana, a tuż przy ścieżce z piaskowca czarnuszki. Jak co roku na rabatach aż do tej pory kwitnie żurawka,
a w trawie różowe stokrotki.
|
|
|
|
|
dalia
|
uczep
|
uczep
i nagietek
|
|
|
|
|
|
czarnuszka
|
rudbekia |
aster
chiński |
cynia |
|
|
|
|
|
nagietek
|
kosmos
|
aksamitka |
tojeść
kropkowana |
|
|
|
|
|
aksamitka
|
rudbekia
|
nagietek
|
cynia
|
|
|
|
|
|
stokrotka
|
rudbekia
|
żurawka
|
aster nowoangielski
|
dalia
|
|
|
|
|
|
uczep |
nagietek |
aster nowoangielski
|
cynia
|
A
jak tak oglądamy i podziwiamy kwiaty, nie sposób nie
zauważyć także małych mieszkańców naszego ogrodu: motyli...
|
|
|
|
|
bielinek
kapustnik
|
modraszek ikar |
rusałka pawik |
latolistek
cytrynek |
rusałka
admirał |
pszczół, muszek, bzyczków, trzmiele, skorków, biedronek,
pluskwiaczków,
koników polnych i wiele, wiele innych.
|
|
|
|
skorek |
gnojka |
biedronka |
bzyg
prążkowany |
|
|
|
|
muchaówka |
glinik
lulkarz |
pająk
krzyżak |
pasikonik
zielony |
|
|
|
|
zażartka
podtrawna |
puklica
rudnica |
konik polny |
kowal
bezskrzydły |
|
|
|
|
konik polny
|
pasikonik |
muchówka |
biedronka
|
Jedne
leniwie wygrzewają się na słońcu, zajadają się nasionkami, aż
im się czułka trzęsą, inne pracowicie zbierają
nektar z kwiatów, jeszcze inne...
|
|
|
biedronka mączniakówka
|
ryjkowiec |
muchówki |
Czytając
artykuły traktujące o owadach, natknęłam się na bardzo ciekawą
informację dotyczącą ryjkowców. Myślę, że warto o niej
wspomnieć. Otóż, najstarsza znana sekwencja DNA pochodzi właśnie
od ryjkowca znalezionego w libańskim bursztynie sprzed 125 milionów
lat. Nadmienię jeszcze, że te na moim zdjęciu są bardzo małe,
osiągają długość do 2mm.
Oj
dzieje się dzieje w świecie owadzim, a ja... grabię i grabię
ciągle spadające z drzew liście...
Ale
tak na serio, w tym miesiącu postanowiłam zająć się naszą
trawą. Podstawowym zabiegiem pielęgnacyjnym będzie bardzo solidne jej zgrabienie, tak żeby usunąć jak
najwięcej zanieczyszczeń - i to nie tylko liści, to jest
oczywiste, głównie pozostałej po koszeniach uschniętej trawy.
Po tej czynności, najprawdopodobniej jeszcze trochę jej dosieję
w miejsca, gdzie
słabiej rośnie. Duży problem stanowią krety. Dla mnie jest to przeszkoda nie do
przeskoczenia. Próbowałam wielu sposobów, niestety skutkowały tylko
na krótko, inne w ogóle nie zdawały egzaminu. Na przykład, gdy wsadzałam w kretowiska plastikowe
butelki, zawsze znajdowałam je wypchnięte z nich. Czyżby te nasze
krety były takie inteligentne. A może nie jestem za wytrwała w swych poczynaniach. Mówiąc
szczerze, już zmęczyła mnie walka z nimi i w tej chwili
ograniczam się jedynie do usuwania kopców. Każdy, kto ma tych
nieproszonych gości, wie jak wygląda
trawnik. Gołe place w miejscu kretowiska. Po usunięciu takiego
kopca często w tym miejscu pojawia się nierówność terenu.
Ziemi jest nieraz za mało, a nieraz za dużo, tak, że górka
albo dołek murowany. A w dołku zawsze gromadzi się woda i trawa
w tym miejscu gnije. Widać to szczególnie wczesną wiosną, gdy
topi się śnieg i woda dość długo utrzymuje się na trawniku. W trawie rośnie też
trochę chwastów, ale mówiąc
szczerze sama nie wiem co z nimi zrobić. Jak popatrzę na zdjęcia
z Galerii W
trawie znalezione, to się zastanawiam co lepsze, czy
idealnie zielona darń, czy też bardziej kolorowa, przystrojona
drobnymi kwiatuszkami, którym na dodatek lubimy robić fotki.
Chyba mimo wszystko większą przyjemność będzie sprawiało
nam focenie niż
oglądanie zielonego trawnika.
12
października, na dworze paskudnie, tak jak może być tylko w czasie jesieni. Nie sprzyja to
dobremu samopoczuciu. W takim wypadku najlepszym antidotum
na zły nastrój jest gorąca kawa. Zaparzyłam sobie duży kubek takiej
mocnej. Jej aromat natychmiast wypełnił cały dom. Od razu zrobiło
się przyjemniej. A żeby nie kończyć tych aktualności posępnie,
pochmurnie pozwoliłam sobie zaprezentować jeszcze kilka
fotek z wygrzewającymi się na słoneczku zwierzakami.
Zdjęcie gąsienicy zrobiłam pod koniec września. O tej porze już
chyba trudno o taki okaz, natomiast osa i konik to fotki z
wczorajszego jeszcze słonecznego dnia. Ależ ta pogoda się zmieni.
|
|
|
osa
|
gąsienica |
konik polny |
|