Aktualności Album Galeria  Księga Gości Kontakt

 

Archiwum 

2007
2006


Rok 2008

Styczeń
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień


A
ktualności
 


listopad... i jeszcze troszeczkę złotej polskiej jesieni...

 

Pierwszy dzień listopada przywitał nas babim latem. Mówiąc szczerze  nie pamiętam żeby kiedykolwiek o tej porze roku była tak wspaniała pogoda. Listopad kojarzy mi się z szarymi, posępnymi, deszczowymi i zimnymi dniami, a tu - słonecznie, ciepło - Pani Aura zaszalała. 

A w ogródku...

Dalej kwitną dalie, nagietki, nasturcje, uczepy, wrotycz, rudbekie, tytoń biały... 

nasturcja tytoń ozdobny słoneczniczak nagietek
uczep kurzyślad polny rudbekia

lwia paszcza

dalia wrotycz maruna nagietek uczep aksamitka

Większość liści z drzew już opadła.

Zostały głównie na czereśni i śliwie. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie gryzonie. W zeszłym miesiącu przeryły rabatę od strony zachodniej. Mam na niej, a może miałam... dużo cebulek tulipanów. Teraz wzięły się za stronę wschodnią - cały trawnik zniszczony. Tak jest rok w rok o tej porze. Nie mogę sobie w żaden sposób poradzić z gryzoniami. Walka z nimi w moim wydaniu przypomina walkę z wiatrakami.  

2 listopada - już od samego rana aura czaruje nas przepięknym błękitem nieba, niemalże letnią temperaturą i oczywiście wspaniałym słońcem. Kawał czasu planowaliśmy wypad w nasze rodzime sandomierskie Góry Pieprzowe, ale ciągle coś wypadało. Tego dnia wszystko nam sprzyjało - piękna pogoda, wolny czas. W końcu udało się.

Droga na Pieprzówki jest bardzo prosta, musimy jedynie dotrzeć do Wisły. Później już tylko wzdłuż jej lewego brzegu po wale przeciwpowodziowym.

Góry Pieprzowe

Na samym początku szlaku spotkaliśmy zwierzaka i bynajmniej nie dzikiego - to był młody kot o dość oryginalnym futerku  - w poprzeczne paseczki, przypominające tygrysie. Co prawda mąż twierdzi, że takie futerko to nic szczególnego u kotów, ale sami powiedzcie, czy choć trochę nie są do nich podobne.

Nie zwracał na nas szczególnej uwagi. My podziwialiśmy widoki, szukaliśmy ciekawych okazów, robiliśmy zdjęcia, a on polował na wszystko co się ruszało. Od czasu do czasu posiedział przy nas, poczym odchodził i znowu wracał. Towarzyszył nam tak dłuższą chwilę. Zastanawiała nas jego obecność w takim - bądź co bądź dzikim miejscu. 

 Zagadka wyjaśniła się szybciej niż myśleliśmy.

Wkrótce spotkaliśmy sympatycznego młodego artystę, malującego pejzaż doliny Wisły, która z tego miejsca wygląda bardzo imponująco. Jak widać, nie tylko nas zwabiła wspaniała pogoda i te urokliwe widoki roztaczające się  z Gór Pieprzowych. Po krótkiej rozmowie okazało się, że to on jest właścicielem czworonoga.

Trochę porozmawialiśmy i chyba  poprzeszkadzaliśmy. W końcu poszliśmy dalej podziwiać urodę otaczającego nas miejsca, a było co podziwiać. Góry Pieprzowe zwane też Pieprzówkami  objęte są ochroną w formie rezerwatu. Posiadają urozmaiconą rzeźbę z licznymi skarpami, wąwozami, rozcięciami erozyjnymi. Są najstarszym górotworem na ziemiach Polski. Ich wiek obliczany jest na około 500 milionów lat (środkowy kambr).

Podstawową skałą budującą są szare i ciemnoszare łupki ilaste, kruche, oddzielające się na niewielkie płytki. Łupki kambryjskie powstały z osadów morskich. Czasem można spotkać w nich skamieniałości trylobitów - grupy pierwotnych stawonogów żyjących niegdyś na dnie morza. Tym właśnie łupkom, ich barwie przypominającej pieprz góry zawdzięczają swą egzotyczną nazwę. Niektórzy dodają jeszcze, że łupki są suche jak pieprz.

 łupki ilaste pochodzenia kambryjskiego

Wskutek działania słońca, mrozu i wody na odsłoniętych skałach kambryjskich powstaje drobny gruz skalny, w którym woda rzeźbi podłużne rynny erozyjne.

W górnej części zbocza rynny erozyjne są płytkie, u podnóża ich głębokość dochodzi nawet do 2m.

 łupki ilaste pochodzenia kambryjskiego

Rezerwat zasiedla kilkadziesiąt gatunków ciepło i sucholubnych owadów. Kilka gatunków pająków, chrząszczy i pszczół, posiada tu jedyne stanowiska w Polsce. Trzeba będzie wybrać się znowu w przyszłym roku. Może uda nam się ustrzelić jakieś ciekawe okazy.

Tym razem mam jedynie fotkę piórolotka zwyczajnego (Emmelina monodactyla) i to dzięki przypadkowi. Robiłam zdjęcie goździka - teraz sporo ich kwitnie na Pieprzówkach, a on, tzn. piórolotek siedział akurat na nim. W pierwszej chwili myślałam, że to jakaś uschnięta trawka. Odruchowo chciałam zdjąć ją z kwiatka. Ku mojemu zaskoczeniu "trawka"  odfrunęła i usiadła na już prawdziwe uschnięte badylki.

piórolotek zwyczajny

Góry Pieprzowe charakteryzują się niezwykle bogatą i ciekawą florą, na którą składa się 397 stwierdzonych dotychczas gatunków. Zdaniem niektórych badaczy Pieprzówki są największym w Polsce, a być może w Europie, skupiskiem dziko rosnących róż, zarówno co do ilości jak i różnorodności. Występujące tu róże reprezentują 75% gatunków róż rosnących w Polsce, na czele z rzadką i chronioną różą francuską. 

O tej porze były już tylko owoce.

owoce róży

Trzeba przyznać - niczego podobnego w całym naszym kraju nie można zobaczyć. Do tego te widoki na dolinę Wisły, na majaczącą w oddali panoramę Sandomierza. 

Widok na dolinę Wisły z Pieprzówek

Jak wcześniej wspomniałam, droga na Góry Pieprzowe prowadzi po wale przeciwpowodziowym.

Wbrew pozorom wcale nie wygląda jak wał, ale jak przepiękna łąka. Jeszcze teraz mieni się kolorami kwiatów i tętni życiem. (2 listopada 2008r.).

fragment wału

Dowodem na to niech będą zdjęcia roślin zrobione podczas naszej wyprawy. Jest też kilka zdjęć z Pieprzówek. 

Mija pierwsza dekada miesiąca. Pogoda w dalszym ciągu bardzo przyjemna, temperatura dochodzi nawet do 15-stu stopni, słońca też nie brakuje, mimo porannych mgieł utrzymujących się niekiedy nawet do południowych godzin. Jak tak dalej pójdzie, przyjdzie mi polubić listopad.

W ogródku coraz więcej jesiennych akcentów, głównie dzięki czereśni i krzewom liściastym. Wśród wiecznie zielonych iglaków barwy jesieni przybierają tawuła van Houtte'a (Spirea van Houtteii), trzmielina Fortune'a, forsycja i modrzew. 

modrzew czereśnia dereń biały berberys tawuła

Igły modrzewia zmieniają swą barwę - stają się żółto-brązowe. Berberys już od dłuższego czasu cały w purpurze. Dereń biały pogubił już liście i teraz, swoim zwyczajem, zmienia kolor gałązek na czerwony. W czasie zimy czerwień ta będzie bardzo ładnie prezentowała się na tle białego śniegu. 

Jedynie wierzba integra hakuro nishiki rosnąca na zachodniej rabacie ciągle zielona - nic nie robi sobie z jesiennej pory. Nawiasem mówiąc zachodnia część ogródka też jeszcze zielona.

rabata zachodnia

Wśród tej zieleni niezmiennie kwitną uczepy, nagietki, lwie paszcze, nasturcje, aksamitki, tytoń ozdobny, rozchodniki okazałe. Ponownie zakwitły rudbekie, firletka, ubiorek.

smagliczka rudbekia tytoń ozdobny

nasturcja

lwia paszcza aksamitka
astry nowoangielskie uczep aksamitki
uczep nagietek wrotycz maruna aksamitka

W późnojesiennym okresie nie tak łatwo spotkać choćby malutkiego owada.

A jeżeli już, to jest to przeważnie biedronka siedmiokropka, choć ostatnio trafiłam na mniej pożądany gatunek tego owada.

biedronka siedmiokropka

Jeszcze nie tak dawno byłam przekonana, że biedronki - jakie by nie były, to pożyteczne owady. Okazuje się, że z tą pożytecznością jest różnie. Owszem, o naszych rodzimych (polskich) biedronkach - np. dwu czy siedmiokropce nic złego nie można powiedzieć, ale niestety, od pewnego czasu zauważono agresywny, żarłoczny i nader płodny nowy gatunek biedronki. Zajmuje ona terytorium innych biedronek - zjada ich jaja, wyjada m.in. mszyce, miodówki, które są głównym pokarmem biedronek do tej pory występujących w Polsce.  Nadgryza także owoce. W winnicach przegryza skórkę i wchodzi do winogron. Jeśli potem trafi z takim winnym gronem do kadzi fermentacyjnej, zmienia smak i zapach wina, wydzielając nieprzyjemną woń. Na dodatek gryzie również ludzi.

biedronka Harmonia axyri

Harmonia axyridis jest biedronką średniej wielkości, o bardzo zmiennym ubarwieniu pokryw - od żółtego, poprzez pomarańczowe, czerwone do czarnego. Jej ciało jest owalne, wypukłe, o długości 5-8 mm, wielkością zbliżone do biedronki siedmiokropki. Liczba kropek od 0-23.

16 listopada - Minęła połowa miesiąca, jak na listopad, zaskakująco ładna. Niestety, to już koniec tego dobrego. Z dnia na dzień pogoda ma się pogarszać. Będzie jesiennie - w złym tego słowa znaczeniu, a pod koniec następnego tygodnia nawet zimowo. 

Już dzisiaj było chłodno, wilgotno. Na niebie ani grama błękitnego nieba, o słońcu nie wspomnę. Ogródek, mimo wszechobecnej zieleni, pomarańczowych nagietków i żółtych uczepów posmutniał. Nie da się ukryć, zaczyna się ciężki okres zarówno dla naszego ducha jak i ciała. Warto o tym pamiętać i szczególnie teraz dbać o siebie.

22 listopada - Miało być zimowo i jest zimowo. Pod koniec tygodnia, z piątku na sobotę temperatura spadła poniżej zera, z nieba zaczął padać gęsty śnieg. Ciekawe ile czasu utrzyma się taka pogoda. Na pewno nie jest to początek zimy. W piątek w ogródku widziałam jeża. Ten zwierzaczek jeszcze nie zapadł w sen zimowy, a to chyba dowód na to, że na prawdziwą zimę przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. 

Ogródek przykrywa cienka warstwa śniegu, a nad nim zawisła ciemna, ołowiana chmura - szykuje się kolejny zrzut białego puchu.

Ujemne temperatury zakończyły żywot większości kwiatków, głównie aksamitek i nasturcji. A co z pozostałymi - jest szansa, że przetrwają pierwszy atak zimy - wkrótce się okaże.  

nagietek rudbekia aksamitki uczep

Gdy tylko zza chmur wyjrzało słońce wszystko zaczął topić się. Na gałązkach śnieg zmieniał się w lód. 

Operujące słońce nadtapiało te drobne bryłki lodu, formując z nich przeróżne kształty, niczym woskowe figury z wróżb andrzejkowych. 

       

Aktualności Album Galeria  Księga Gości Kontakt

Powrót na stronę główną

Copyright H&W Krupińscy
Wszelkie prawa zastrzeżone