Aktualności Album Galeria  Księga Gości Kontakt

 

Archiwum 

2007
2006


Rok 2008

Styczeń
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień


A
ktualności
 


luty - przedwiośnie...

 

Początek lutego - znowu ciepło (4°C), niebo pokryte grubą warstwą chmur, z których ciągle siąpi deszcz. Ot, takie typowe przedwiośnie.

1 lutego, cóż za wspaniała niespodzianka. Zakwitł mój pierwszy tulipan. Mówiąc szczerze byłam pełna obaw co do nich. Ostatnio tak wybujały, myślałam, że nie zawiąże się żaden kwiat, a jak już, to taki rachityczny. A tu proszę - piękny czerwony tulipan, i to nie koniec niespodzianek. Jest jeszcze kilka pąków, które lada dzień zakwitną.

tulipan

Dwa dni później - czerwony zawrót głowy. Zaczynają kwitnąć kolejne tulipany. Nie sposób  przejść obojętnie obok tego. Jest niedziela, mnóstwo wolnego czasu, na dworze dużo słońca, może nawet za dużo jak na potrzeby zdjęć. A oto efekt tych sprzyjających niedzielnych okoliczności.

tulipan

 

Teraz, kiedy na dworze nie kwitnie ani jeden kwiatuszek, widok tych przepięknych tulipanów, na dodatek wyhodowanych przeze mnie, sprawia mi ogromną przyjemność. Podejrzewam, że w następnych latach w porze zimowej również pojawią się one w moim domu. Czyżby to był początek nowej tradycji w naszym domu.

tulipan

Mija pierwsza dekada lutego. Wszystkie znaki na niebie i ziemi (a także prognozy pogody) mówią, że już wiosnę mamy. Mam nadzieję, choć z zimą nigdy nic nie wiadomo, zwłaszcza że dopiero zbliżamy się do środka lutego. Już nie raz Pani Zima nagle przychodziła, trochę postraszyła mrozem, posypała śniegiem, ale na szczęście szybko odchodziła.  W tym roku, o ile pamiętam zagościła na niecałe 10 dni.

Zawsze o tej porze w domu budzą się biedronki. A teraz... duże zaskoczenie...

Pierwszy zwierzaczek przebudzony z zimowego snu  zupełnie nie przypominał biedronki, raczej malutką pszczolinkę, ale pewności nie mam. Zobaczyłam ją na firance. Chodziła tak nieporadnie. Pewnie po długiej drzemce jest bardzo głodna, a tuż obok  trzy dorodne tulipany. Chwilę później to urocze maleństwo buszowało w środku jednego z nich.

pszczolinka

A w ogródku, przede wszystkim jest bardzo mokro. To dobry okres na wsadzanie krzewów. Sama zastanawiam się, czyby czegoś nie przesadzić. Mamy bardzo dużo iglaków i przydałoby się kilka z nich przenieść w inne miejsce póki jeszcze nie są duże.  Poza tym znowu pojawiło się  pełno kopców, widać krety też poczuły wiosnę.

Nareszcie jest - pierwsza biedronka. Nie wiem, co to za gatunek, ale  ilekroć patrzę na nią, na jej główkę,  widzę starannie ułożoną fryzurą, taką z lat dwudziestych, trzydziestych ubiegłego wieku, brunetka biedronka - chłopczyca.

wrzeciążeczka

Ciekawe - w zeszłym roku pierwsza lutowa biedronka była tego samego gatunku co ta. Jest to co najmniej dziwne, w naszym ogródku taki okaz należy do rzadkości. Najczęściej można spotkać siedmiokropkę i żółta mączniakówkę.

Minęła połowa lutego - nie powiem, Pani Aura zaszalała. Mamy prawdziwą mroźną zimę - temperatura, jak przystało na luty, znacznie poniżej zera, do tego wieje silny wiatr, nawet śniegu trochę napadało. W dzień na szczęście słońce świeci coraz mocniej.

W nocy z 15-go na 16-ty spadł pierwszy w tym miesiącu śnieg. W sumie może to i dobrze. W ogródku zaczynały wychodzić przebiśniegi. A przebiśnieg tak bez śniegu...

Na dworze bardzo zimno. Nawet mocno grzejące słońce przy tak silnym wietrze  niewiele pomaga. Za to widać jego efekty w domu - budzą się kolejne owady, które znalazły u nas schronienie. Jednym z nich jest biedronka dwukropka. 

Sama nie wiem co o tym myśleć. W sezonie nie spotykam zbyt często tego gatunku biedronek  w ogródku. A tu proszę, kolejny unikalny okaz chodzi sobie w moim domu.

biedronka dwukropka (Adalia bipunctata)

Następnego dnia, w niedzielę zobaczyłam jeszcze jedną. Na pierwszy rzut oka bardzo przypominała tę różową. Myślałam nawet, że to ta sama, tylko jakoś zbladła przez noc. Dopiero, gdy zrobiłam jej zdjęcia i porównałam z poprzednią, zauważyłam, że znacznie różnią się i to nie tylko kolorem, ale także kształtem plamek.

I jeszcze jedna z dzisiejszego dnia. Po dość długich poszukiwaniach nazwy tego gatunku biedronek wreszcie się udało. To wrzeciążeczka. Łacińska nazwa brzmi Oenopia conglobata. 

wrzeciążeczka

Następnego dnia, w niedzielę zobaczyłam jeszcze jedną. Na pierwszy rzut oka bardzo przypominała tę różową. Myślałam nawet, że to ta sama, tylko jakoś zbladła przez noc. Dopiero, gdy zrobiłam jej zdjęcia i porównałam z poprzednią, zauważyłam, że znacznie różnią się i to nie tylko kolorem, ale także kształtem plamek.

Wrzeciążka, bo tak nazywa się ta biedronka, ma czarne kanciaste plamy. Ze względu na dużą zmienność tego gatunku położenie, kształt oraz ilość plam jest bardzo zróżnicowana.

wrzeciążka

Udało mi się znowu zrobić zdjęcie "trzmielopodobnemu" owadowi. Mówiąc szczerze w dalszym ciągu nie za bardzo wiem co to za zwierz. Z upływem czasu trochę się zmienił. Nie ma już tej białej, bujnej kryzy wokół główki.

Chodziła po tulipanie, od czasu do czasu podlatywał i okrutnie przy tym bzyczał. O tej porze roku usłyszeć takie dźwięki to naprawdę duża niespodzianka.

pszczolinka 

I jeszcze słówko  o moich tulipanach i fotek kila...

Cieszyły nas swą urodą przeszło dwa tygodnie. Teraz już przekwitają.

tulipany

Kończy się luty. Po ostatnim ataku zimy ani śladu. Śnieg leżał dokładnie trzy dni - od piątku do niedzieli. A teraz - znowu wiosna, tym razem już na dobre. Z dnia na dzień jest cieplej. Prognozy przewidują w najbliższym czasie - i to jeszcze w lutym - bardzo wysokie temperatury, nawet do 15°C. 

W taką pogodę spacer bardzo wskazany. Najlepiej na starówkę...

W ogródku nadal bardzo mokro. Z pracami porządkowymi trzeba trochę poczekać, a będzie co sprzątać. W zeszłym roku sąsiadujące z nami tereny należące do szkoły i  miasta nie zostały uprzątnięte jesienią z liści. Wystarczyło kilka wietrznych dni, żeby liście zmieniły "właściciela". W tej chwili nasz ogródek znowu jest nimi zasypany, mimo że był bardzo starannie posprzątany. Nie jestem w stanie zrozumieć takiego postępowania, bo kto jak kto, ale szkoła  powinna dawać przykład, a miasto - przecież płacimy podatki, również na takie cele. Nie wystarczy wsadzić wzdłuż ulicy, czy na terenie szkoły trochę brzózek, klonów, lip, topoli... żeby ładnie wyglądały. Trzeba jeszcze sprzątać po nich.

Ale dość tego narzekania. Mamy piękną wiosnę już w lutym i cieszmy się nią.

W domu warzywa też poczuły wiosnę. Czosnek na nic nie patrząc, postanowił wypuścić pierwsze listki. Czyżby swoim zachowaniem próbował dać mi coś do myślenia...  Oj tak, chyba już pora wsadzić go do ziemi.

czosnek

Kilka dni później 

Pochodziłam po ogródku. Z czasem irytacja spowodowana dodatkowymi, niezaplanowanymi pracami  porządkowymi minęła. Na dworze świeci słońce, zrobiło się naprawdę ciepło. Wkoło słychać wesoły śpiew ptaków. W taki dzień problemy stają się dużo mniejsze, niektóre wręcz znikają. Cieszy mnie każdy choćby najmniejszy kwiatuszek, robaczek przemykający między źdźbłami trawy, ptaki szukające miejsca na założenie gniazda... po prostu chce się żyć.

Zima była łagodna, więc rośliny są w dobrym stanie. Pojawiają się kwiaty. Jak zawsze o tej porze wzrok przyciągają delikatne kwiatuszki śnieżyczki. 

Pierwsze kwitnące w naszym ogródku przebiśniegi. Więcej na ich temat pisałam w archiwum  2007 - marzec.

śnieżyczka przebiśnieg (Galanthus)

Jeżeli dobrze się porozglądamy, zauważymy także pierwsze w tym roku owady - biegające między uschniętymi liśćmi pająki.

Nie zabrakło także kowali bezskrzydłych. Jak widać większość z nich przetrwała zimę w dobrym stanie. I wszystkie, pojedynczo albo w gromadkach, wygrzewały się na słońcu.

kowal bezskrzydły

Słoneczna pogoda, temperatura około 15°C (w słońcu nawet 28°C) na tyle skutecznie osuszyła teren, że mogłam bez większych problemów wziąć się za wiosenne porządki. W ich trakcie, ku mojemu zadowoleniu, natrafiłam na pierwszą w tym roku biedronkę siedmiokropkę.  Zobaczyłam ją po około godzinnym sprzątaniu, więc z czystym sumieniem mogłam zrobić sobie dłuższą przerwę. A oto jej efekty. 

biedronka siedmiokropka

Jak się później okazało, początek przerwy był jednocześnie końcem prac tego dnia. Ale to nic, jutro też ma być ładna pogoda. Grunt, to odpowiednie dozowanie sobie pracy i czerpanie z tego przyjemność. 

             

Aktualności Album Galeria  Księga Gości Kontakt

Powrót na stronę główną

Copyright H&W Krupińscy
Wszelkie prawa zastrzeżone