luty - przedwiośnie...
Początek
lutego - znowu ciepło (4°C), niebo pokryte grubą warstwą
chmur, z których ciągle siąpi deszcz. Ot, takie typowe przedwiośnie.
1
lutego, cóż za wspaniała niespodzianka. Zakwitł mój
pierwszy tulipan. Mówiąc
szczerze byłam pełna obaw co do nich. Ostatnio tak
wybujały, myślałam,
że nie zawiąże się żaden kwiat, a jak już, to taki
rachityczny. A tu proszę - piękny czerwony tulipan, i to
nie koniec niespodzianek. Jest jeszcze kilka pąków, które
lada dzień zakwitną. |
|
tulipan |
|
Dwa dni później - czerwony zawrót
głowy. Zaczynają kwitnąć kolejne tulipany. Nie sposób
przejść obojętnie obok tego. Jest niedziela, mnóstwo wolnego
czasu, na dworze dużo słońca, może nawet za dużo jak na
potrzeby zdjęć. A oto efekt tych sprzyjających niedzielnych
okoliczności.
Teraz,
kiedy na dworze nie kwitnie ani jeden kwiatuszek,
widok tych przepięknych tulipanów, na dodatek
wyhodowanych przeze mnie, sprawia mi ogromną przyjemność. Podejrzewam, że w następnych latach w
porze zimowej również pojawią się one w moim domu. Czyżby
to był początek nowej tradycji w naszym domu. |
|
|
tulipan |
|
Mija
pierwsza dekada lutego. Wszystkie
znaki na niebie i ziemi (a także prognozy pogody)
mówią, że już wiosnę mamy. Mam nadzieję,
choć z zimą nigdy nic nie wiadomo, zwłaszcza że dopiero zbliżamy
się do środka lutego. Już nie raz
Pani Zima nagle przychodziła, trochę postraszyła mrozem, posypała śniegiem, ale na szczęście
szybko odchodziła. W tym roku, o ile pamiętam zagościła na niecałe 10 dni.
Zawsze o tej porze w domu budzą się
biedronki. A teraz... duże zaskoczenie...
Pierwszy
zwierzaczek przebudzony z zimowego snu zupełnie nie przypominał
biedronki, raczej malutką pszczolinkę, ale pewności
nie mam. Zobaczyłam
ją na firance. Chodziła tak nieporadnie. Pewnie po długiej
drzemce jest bardzo głodna,
a tuż obok trzy dorodne tulipany. Chwilę później to
urocze maleństwo buszowało w środku jednego
z nich. |
|
|
pszczolinka |
|
A
w ogródku, przede wszystkim jest bardzo mokro. To
dobry okres na wsadzanie krzewów. Sama zastanawiam się,
czyby czegoś nie przesadzić. Mamy bardzo dużo iglaków i przydałoby się kilka
z nich przenieść w inne miejsce póki
jeszcze nie są duże. Poza tym znowu pojawiło się pełno
kopców, widać krety też poczuły wiosnę.
Nareszcie
jest - pierwsza biedronka.
Nie wiem, co to za gatunek, ale
ilekroć patrzę na nią, na jej główkę, widzę
starannie ułożoną fryzurą, taką z lat dwudziestych,
trzydziestych ubiegłego wieku, brunetka biedronka - chłopczyca. |
|
wrzeciążeczka |
|
Ciekawe
- w zeszłym roku pierwsza lutowa biedronka była tego samego
gatunku co ta. Jest to co najmniej dziwne, w
naszym ogródku taki okaz należy do rzadkości. Najczęściej można
spotkać siedmiokropkę i żółta mączniakówkę.
Minęła połowa lutego - nie
powiem, Pani Aura zaszalała.
Mamy prawdziwą mroźną zimę - temperatura, jak przystało na
luty, znacznie poniżej zera, do tego wieje silny wiatr, nawet śniegu
trochę napadało. W dzień na szczęście słońce świeci coraz mocniej.
W
nocy z 15-go na 16-ty spadł pierwszy w tym miesiącu śnieg.
W sumie może to i dobrze. W ogródku zaczynały wychodzić
przebiśniegi. A przebiśnieg tak bez śniegu... |
|
Na
dworze bardzo zimno. Nawet mocno grzejące
słońce przy tak silnym wietrze niewiele pomaga. Za to widać jego efekty w domu - budzą
się kolejne owady, które znalazły u nas schronienie. Jednym z nich jest
biedronka dwukropka.
Sama nie wiem co o tym myśleć.
W sezonie nie spotykam zbyt często
tego gatunku biedronek w ogródku. A tu proszę,
kolejny unikalny okaz chodzi
sobie w moim domu. |
|
|
biedronka
dwukropka (Adalia bipunctata) |
|
Następnego
dnia, w niedzielę zobaczyłam jeszcze jedną. Na pierwszy rzut
oka bardzo przypominała tę różową. Myślałam nawet, że to
ta sama, tylko jakoś zbladła przez noc. Dopiero, gdy zrobiłam
jej zdjęcia i porównałam z poprzednią, zauważyłam, że
znacznie różnią się i to nie tylko kolorem, ale także kształtem
plamek.
I
jeszcze jedna z dzisiejszego dnia. Po dość długich
poszukiwaniach nazwy tego gatunku biedronek wreszcie się
udało. To wrzeciążeczka. Łacińska nazwa
brzmi Oenopia conglobata. |
|
|
wrzeciążeczka |
|
Następnego
dnia, w niedzielę zobaczyłam jeszcze jedną. Na pierwszy rzut
oka bardzo przypominała tę różową. Myślałam nawet, że to
ta sama, tylko jakoś zbladła przez noc. Dopiero, gdy zrobiłam
jej zdjęcia i porównałam z poprzednią, zauważyłam, że
znacznie różnią się i to nie tylko kolorem, ale także kształtem
plamek.
Wrzeciążka,
bo tak nazywa się ta biedronka, ma czarne kanciaste
plamy. Ze względu na dużą zmienność tego gatunku położenie,
kształt oraz ilość plam jest bardzo zróżnicowana. |
|
|
wrzeciążka |
|
Udało
mi się znowu zrobić zdjęcie "trzmielopodobnemu"
owadowi. Mówiąc szczerze w dalszym ciągu nie za bardzo wiem co
to za zwierz. Z upływem czasu trochę się zmienił. Nie ma już
tej białej, bujnej kryzy wokół główki.
Chodziła po tulipanie, od czasu do czasu podlatywał i
okrutnie przy tym bzyczał. O tej porze roku usłyszeć
takie dźwięki to naprawdę duża niespodzianka. |
|
|
pszczolinka |
|
I
jeszcze słówko o moich tulipanach i fotek kila...
Cieszyły
nas swą urodą przeszło dwa tygodnie. Teraz już
przekwitają. |
|
Kończy
się luty. Po ostatnim ataku zimy ani śladu. Śnieg leżał dokładnie
trzy dni - od piątku do niedzieli. A teraz - znowu wiosna,
tym razem już na dobre. Z dnia na dzień jest cieplej.
Prognozy przewidują w najbliższym czasie - i to jeszcze w lutym -
bardzo wysokie temperatury, nawet do 15°C.
W
taką pogodę spacer bardzo wskazany. Najlepiej na starówkę...
W
ogródku nadal bardzo mokro. Z pracami porządkowymi trzeba
trochę poczekać, a będzie co sprzątać. W zeszłym roku sąsiadujące
z nami tereny należące do szkoły i miasta nie zostały uprzątnięte
jesienią z liści. Wystarczyło kilka wietrznych dni, żeby liście
zmieniły "właściciela". W tej chwili nasz ogródek znowu jest nimi
zasypany,
mimo że był bardzo starannie posprzątany. Nie jestem w stanie zrozumieć
takiego postępowania, bo kto jak kto, ale
szkoła powinna dawać przykład, a miasto - przecież płacimy
podatki, również na takie cele. Nie wystarczy wsadzić wzdłuż
ulicy, czy na terenie szkoły trochę brzózek, klonów, lip,
topoli... żeby ładnie wyglądały.
Trzeba jeszcze sprzątać po nich.
Ale dość tego narzekania. Mamy
piękną wiosnę już w lutym i cieszmy się nią.
W
domu warzywa też poczuły wiosnę. Czosnek
na nic nie patrząc, postanowił wypuścić pierwsze listki. Czyżby
swoim zachowaniem próbował dać mi coś do myślenia...
Oj tak, chyba już pora wsadzić go do ziemi. |
|
czosnek |
|
Kilka
dni później Pochodziłam
po ogródku. Z czasem irytacja spowodowana dodatkowymi,
niezaplanowanymi pracami porządkowymi minęła. Na dworze
świeci słońce, zrobiło się naprawdę ciepło. Wkoło słychać
wesoły śpiew ptaków. W taki dzień problemy stają się dużo
mniejsze, niektóre wręcz znikają. Cieszy mnie każdy choćby
najmniejszy kwiatuszek, robaczek przemykający między źdźbłami
trawy, ptaki szukające miejsca na założenie gniazda... po
prostu chce się żyć.
Zima
była łagodna, więc rośliny są w dobrym stanie. Pojawiają się
kwiaty. Jak zawsze o tej porze wzrok przyciągają delikatne kwiatuszki
śnieżyczki.
Jeżeli
dobrze się porozglądamy, zauważymy także pierwsze w
tym roku owady - biegające między uschniętymi liśćmi pająki.
Nie
zabrakło także kowali bezskrzydłych. Jak widać większość
z nich przetrwała zimę w dobrym stanie. I
wszystkie, pojedynczo albo w
gromadkach, wygrzewały się na słońcu. |
|
|
kowal
bezskrzydły |
|
Słoneczna
pogoda, temperatura około 15°C (w słońcu nawet 28°C)
na tyle skutecznie osuszyła teren, że mogłam bez większych
problemów wziąć się za wiosenne porządki. W ich trakcie, ku
mojemu zadowoleniu, natrafiłam na pierwszą w tym roku biedronkę
siedmiokropkę. Zobaczyłam ją po około godzinnym sprzątaniu,
więc z czystym sumieniem mogłam zrobić sobie dłuższą przerwę.
A oto jej efekty.
Jak
się później okazało, początek
przerwy był jednocześnie końcem prac tego dnia. Ale to nic,
jutro też ma być ładna pogoda. Grunt, to odpowiednie dozowanie
sobie pracy i czerpanie z tego przyjemność.
|