październik października, a lato ciągle trwa...
Pogoda
- bez zmian - i gdyby nie kalendarz, człek by się
zastanawiał czy to początek lipca, może środek lata, a tu proszę, już październik.
Wskoczył tak niepostrzeżenie i korzysta z uroków
lata...
7
października - było miło, ale się skończyło. Tak tak, to już definitywny koniec temperatur powyżej 20
stopni, wszechobecnego ciepła, jednym słowem lata. Na
termometrze bardzo nieciekawie, tylko 12 stopni. Jest i dobra wiadomość - zaczęło padać. Szkoda
tylko, że tak zimno... ech... jak ja lubię ciepły
deszcz...
Dwa
dniu później - po chłodzie, deszczu przyszedł czas na poranne mgły.
Tak mgliście rozpoczęła się kolejna niedziela, nawiasem
mówiąc wyborcza.
Gdy mgła opadła, o dziwo - z wczorajszych ciężkich chmur nic
nie pozostało.
Na niebie zagościł błękit, na którym dziarsko
świeciło słonko. I mimo, że na termometrze zaledwie kilka
kresek, zrobiło się cieplutko, choć... chyba bardziej na
duszy niż ciele...
|
|
Teraz już nie ma żadnych
wątpliwości - mamy jesień - porę kapryśną - raz piękną,
ciepłą, słoneczną, kolorową, to znów brzydką, posępną,
szarą, zimną, dżdżystą z silnym przeszywającym wiatrem,
zacinającym deszczem.
Nowa
pora roku rozkręca się na dobre. Im dalej w jesień, tym mniej
przyjemniej. Słońce na niebie, to coraz rzadziej oglądane
zjawisko. Gdy tylko zaświeciło, chwyciłam aparat
i ruszyłam w ogródkowy plener popełnić kilka fotek. Nie narobiłam
się za dużo. Wkrótce akumulator rozładował
się. Gdy znowu miałam sprawny aparat,
zabrakło słońca... Człowiek to ma pecha...
Połowa
miesiąca - zaczynają się pierwsze przymrozki. Temperatura nocą
spada do -5 stopni. Już
najwyższa pora brać się za wykopywanie eukomisów, tygrysówek.
W
dzień temperatura też nieszczególna - poniżej 10 stopni, mimo
że na niebie nie ma ani jednej chmurki.
Ale
i tak duża ilość słońca pobudza owady. Wokół
kwiatków kręci się sporo bzygów. Przylatują także motyle z
rodziny rusałkowatych. Tym razem to admirał i ceik.
Niedługo zaczną opadać liście z
drzew owocowych. Po sąsiedzku brzozy, klony i inne liściaste już
gubią swoje. Oj, zacznie się zabawa z grabieniem... Ale zanim
to nastąpi, pewnie coś jeszcze sobie poprzesadzam w ogródku.
Coraz
więcej pochmurnego nieba, nawet trochę popadało. Nareszcie można
myśleć o przesadzaniu roślin bez większego ryzyka. Ale wcześniej
kilka fotek z ostatniej mglistej soboty.
W
zeszłym roku usunęliśmy wszystkie jałowca rosnące przy
tarasie. W zasadzie nie myślałam o wsadzeniu tam niczego, jedynie
o posianiu trawy. Jednak doszłam do wniosku, że jest to dobre
miejsce dla roślin, które teraz rosną w bliskim sąsiedztwie
iglaków (środowisko kwaśne), a powinny w glebie o odczynie
obojętnym albo lekko zasadowym. Co prawda wcześniej rosły tu jałowce,
ale gleba nie była zakwaszona. Rośliny, które przesadziłam, to
Clematis Purpurea Plena Elegans, ciemiernik biały.
Zostało
trochę wolnego miejsca, więc nieco dalej dosadziłam jałowca
o pokroju gwieździstym - odmianę karłową (0,4m
wysokości i 1m szerokości), perukowca, trzmieliną
Fortunatę o żółto-zielonych listkach i tuję kulistą,
też odmianę karłową.
|
|
|
jałowiec,
perukowiec, tuja
|
|
Gdy
z tym wszystkim się uporałam, pod lupę poszły starsze krzewy, rosnące
przy tarasie. W ruch poszły nożyce i oto efekt - zdjęcie
poniżej. Mówiąc szczerze to było kosmetyczne przycięcie
drobnych gałązek krzewów. Oczywiście nikomu nie polecam
przycinania krzewów o tak późnej porze.
Od
lewej - żywotnik zachodni (Golden Globe) - wielopędowy,
wolno rosnący krzew, dorastający do ok. 1m wysokości o
pokroju kulistym i żółtej barwie ulistnienia. W środku
chyba tuja - nie znam jej dokładnej nazwy. U nas rośnie
ich kilka - nawiasem mówiąc sama je ukorzeniłam.
Najstarsza, macierzysta osiągnęła koło 7m wysokości.
Dwa lata temu podczas śnieżnej nawałnicy w połowie października
połamały się największe konary. Z prawej jałowiec pośredni
"Mint Julep" - krzew rozłożysty o
jasnozielonych igłach dorastający do ok. 1,5 m wysokości
i 3 m szerokości.
|
|
25
października - na dworze złota polska jesień, ale taka bardziej
rześka. Niby słońca w brud, ale zimne powiewy wiatru skutecznie
nas ostudzają.
Złota
jesień trwa już dobry kawał czasu, najwyższy pora poszukać jej
i u nas.
Wzięłam aparat i... pierwsze co zobaczyłam, w żaden sposób nie kojarzyło mi
się z jesienią. Na ścianie domu kopulujące gnojki
wytrwałe (Eristalis
tenax) - bo o nich mowa, to
zdecydowanie wiosenno-letnie klimaty.
Nawiasem mówiąc, teraz już wiem dlaczego nazywają
się wytrwałe... he he. Samica gnojki w czasie lotu składa jaja w zanieczyszczonych zbiornikach
wody, nieczystościach lub gnojówce. Podejrzewam, że ten
fakt zaważył o pierwszym członie nazwy owada...
|
|
gnojka
wytrwała
|
|
Dojrzałe
osobniki żywią się pyłkiem i nektarem kwiatów.
|
|
|
gnojka
wytrwała
|
|
Ale
wróćmy do jesieni. Już od kilku lat nasz ogródek zdobi
berberys, z każdym rokiem większy i dorodniejszy. W tym roku do grona roślin
przepysznie strojących się w jesienne barwy dołączył
klonik palmowy. Jest jeszcze młodym okazem, mimo to, jego płomiennie
czerwone listki trudno przeoczyć.
I
to na razie wszystko z jesiennych akcentów. Niedługo zacznie
przebarwiać się modrzew, że nie wspomnę o czereśni. Jest
też młoda brzózka, dereń biały...
W
przeddzień listopada, dalej mamy pogodne, słoneczne niebo.
Temperatura nieco powyżej 10 stopni - też nie można
narzekać. Nawet nieprzyjemny, chłodny wiatr gdzieś odleciał...
|
|
Październik
dobiega końca. Pod względem ilości bezchmurnego nieba, słońca,
opadów deszczu, do złudzenia przypominał wrzesień. Jednak
temperatura, nie licząc pierwszych dni miesiąca, była
zdecydowanie niższa (poniżej 10 stopni). Mieliśmy sporo nocy i
poranków z przymrozkami. Mglistych dni też trochę było, tylko
deszczu ciągle mało.
|