lipiec, pochmurno,
deszczowo, temperatura też nie zachwyca...
Początek
lipca - pochmurno, deszczowo, temperatura - 13 stopni, też nie zachwyca. Tak
smutno rozpoczął się pierwszy wakacyjny miesiąc... ech... w
pogodzie jak w życiu...
|
|
|
|
|
floks
|
gailardia
|
mak
|
eukomis dwubarwna
|
dzwonek
|
Dokładnie
taką pogodą rozpoczął się lipiec 2007 roku. Ale to nie
koniec analogii. Cztery lata temu pojawił się jeden
z większych naszych motyli - przepiękny paź
królowej. W późniejszych latach już nie spotkałam go, aż do tego lata. Co
prawda gościł u nas tylko przez chwilę, ale może kiedyś powróci...
Po
ostatniej zimie naszej wierzbie hakuro nishiki nie było do śmiech. Większość
młodych gałązek pousychała. Po ich obcięciu
mało co z drzewka pozostało.
Długo
goiła rany, ale w końcu zaczęła dochodzić do siebie.
(zdjęcia z końca maja).
|
|
|
wierzba
integra hakuro nishiki
|
|
I gdy wydawało się, że już będzie
dobrze,
nagle
zaczęła usychać. Nie
było wyjścia, mąż przyciął ją, a teraz czekamy...
|
|
|
wierzba
integra hakuro nishiki
|
|
Kończy
się pierwsza dekada lipca - znowu mamy upalne, słoneczne lato.
Od razu podniósł się poziom endorfin – wróciło
doskonałe samopoczucie. Ale to nie jedyna korzyść działania
promieni słonecznych. Oprócz ewidentnej poprawy nastroju,
niesie ze sobą wiele innych dobrodziejstw. Zwiększa przemianę
materii - organizm łatwiej spala kalorie, a szybsza i lepsza
przemiana materii, to sprawniejsze oczyszczanie organizmu z
toksyn. Wpływa na poprawę płodności - lato, to okres największej
ilości poczęć dzieci. Zwiększa odporność, wzmacnia kości,
poprawia wydolność serca, normalizuje ciśnienie krwi i
wiele, wiele innych, oczywiście pod warunkiem, że rozsądnie
korzystamy z jego zasobów.
Nie ma chyba ogródka, w którym nie
mieszkałyby mrówki. Jak wygląda mrówka, każdy wie - głowa,
tułów, odwłok i 3 pary odnóży.
W
letnie dni, gdy jest ciepło, słonecznie, nie ma silnego wiatru, z wielu mrowisk wychodzą dorosłe osobniki wyposażone w dwie pary błoniastych
skrzydełek.
|
|
|
mrówki w czasie rójki
|
|
Samce i zazwyczaj nieco większe samice
wspinają się na czubki roślin, po
czy wzlatują w powietrze i zaczynają kopulować. U
niektórych mrówek do kopulacji dochodzi na ziemi. W
krótkim locie godowym samice gromadzą nasienie od kilku samców.
Zapłodnione, gubią skrzydełka, a ich wygląd wraca do tak
dobrze nam znanego. Po locie godowym
samice poszukują miejsc do założenia
nowej kolonii lub wnikają do istniejącego gniazda, a samce...
hm... z nimi natura obchodzi się mało subtelnie - po wykonani zadania
giną. I tak się kończy krótkie, ale jakże
istotne wydarzenie w życiu mrówek - latających.
15
lipca - pod wieczór zachmurzyło się i co
nieco popadało, trochę pogrzmiało i tyle. Następnego dnia pogoda
poprawiła się zdecydowanie. Temperatura 26 stopni, niewielkie
zachmurzenie dające wytchnienie po ostatnich upałach. A inne
regiony naszego kraju - znowu podtopione, dachy pozrywane, domy,
drogi poniszczone. Aż się serce ściska, jak widać tyle nieszczęść.
Nas, przynajmniej do tej pory, omijają kataklizmy.
18
lipca - i u nas rozpadało się solidnie. Temperatura dalej
wysoka, a błyskawice, grzmoty, to nieodłączny element obecnej
pogody.
Niektóre
rośliny o tej porze znikają z ogródka. Należy do nich
serduszka okazała. Niedawno zaczęły żółknąć jej liście,
a to sygnał do usunięcia nadziemnej części. Zostało
po niej sporo wolnego miejsca, którą trzeba
zagospodarować na nowo. I właśnie taka pogoda jest
najlepsza do wsadzania nowych roślin. A ponieważ w ogródku
rośnie wiele młodych kwiatków, z uzupełnieniem wolnych
miejsc nie ma problemu. Głównie są to rośliny, które
zdążyły już co nieco urosnąć z tegorocznych nasion -
aksamitki, niezapominajki, albo z zeszłorocznych: astry,
dzwonki ogrodowe, lwie paszcze.
|
|
Może
jeszcze za wcześnie na przesadzanie iglaków, ale z drugiej strony pogoda wymarzona,
kusi. W zeszłym
roku usunęliśmy kilkunastoletnią wiśnię i kilka niewiele młodszych
jałowców, które rosły tuż przy tarasie. Jeszcze przed tą
"wycinką" wydawało mi się, że usunięcie ich, a
przez to zwiększenie wolnej przestrzeni, to dobry pomysł. Już
po fakcie okazało się, że nie koniecznie, że jednak wolę ogródek, który
swym klimatem, nastrojem jest bliższy naturze, w którym żyją
robaczki, latają motylki, świergolą ptaszki, niż taki z dużą
powierzchnią krótko strzyżonego trawnika. I właśnie w nowym miejscu,
w którym pierwotnie miała rosnąć trawa, tworzę kolejną,
jak na razie iglastą rabatę. Wsadziłam już tuję kulistą,
cyprysika groszkowego i cisa. Mam w planach jeszcze posadzenie
czegoś pachnącego lasem. Myślę, że sosna będzie najlepsza. W
najstarszej, wschodniej części ogródka rośnie kilka siewek sosny pospolitej, jedna
młoda
himalajska. Może przesadzę którąś z nich, a może kupię jeszcze inną. Rabata jest w bliskim sąsiedztwie
tarasu. Muszę się zastanowić, w towarzystwie jakich roślin będzie mi się na przykład dobrze piło kawę czy czytało
książkę...
|
|
|
|
czerwończyk
żarek
|
poproch
pylinkowiak
|
latolistek
cytrynek
|
przestrojnik jurtina
|
|
|
|
|
latolistek
cytrynek
|
czerwończyk
żarek
|
poproch
pylinkowiak
|
rusałka
pawie oczko
|
|
|
|
|
przestrojnik jurtina
|
rusałka
pawie oczko
|
przestrojnik jurtina
|
czerwończyk
żarek
|
|
|
|
|
rusałka
pawie oczko
|
latolistek
cytrynek
|
czerwończyk
żarek
|
przestrojnik jurtina
|
...albo leżało na leżaku i
kompletnie nic nie robiło he he...
Tyle,
że takie bierne wypoczywanie nie leży w mojej naturze, zwłaszcza że
w ogródku tyle robaczków do sfotografowania...
|
|
|
|
pędźka
|
łowik
|
gąsienica
|
opuchlak
|
|
|
|
|
bzyg prążkowany
|
pędźka
|
bolimuszka kleparka
|
konik polny
|
|
|
|
|
kuliboda
|
opuchlak chropawiec
|
łowik
|
pasikonik zielony
|
|
|
|
|
łowik
|
pędźka
|
gąsienica
|
konik polny
|
|
|
|
|
opuchlak chropawiec
|
odorek zieleniak
|
ćma
|
podłatczyn
|
|
|
|
|
wtyk straszyk
|
pędźka
|
mucha domowa
|
mrówka
|
|
|
|
|
latolistek cytrynek
|
kosmatek pospolity
|
pasikonik zielony
|
straszka pospolita
|
|
|
|
|
przestrojnik jurtina
|
pędźka
|
bielinek
|
zmięk żółty
|
|
|
|
|
konik polny
|
poproch
pylinkowiak
|
podłatczyn roesela
|
odorek zieleniak
|
|
|
|
|
odorek zieleniak
|
łowik
|
wtyk straszyk
|
pasikonik zielony
|
26
lipca - w stosunku
do tego co ostatnia serwuje nam aura - dzień
zadziwiająco przyjemny. Ciepło, na termometrze przeszło 20 stopni. Nawet od
czasu do czasu zza chmur wyglądało słońce, dające wytchnienie od
pochmurnego nieba, padającego deszczu, niosące nadzieję na
poprawę pogody. Nic nie zapowiadało tego, co miało nadejść w
nocy. Owszem, pod wieczór niebo zaciągnęło się, ale
od dłuższego czasu to już norma, tak jak nocne opady. Tym razem
natura pokazała swoją siłę
i u nas. W nocy potężna
ulewa przeszła nad Sandomierzem. W ciągu kilku godzin spadło
140,5 litrów wody na metr kwadratowy - to tyle, co normalnie latem powinno spaść
przez
dwa
miesiące.
|