hej
ho hej ho do szkoły by się szło...
1
września hej ho hej ho do szkoły by się szło... jak to
dobrze, że nie ja... dzieci też odchowane... żyć nie umierać...
Pamiętam jak dziś tę bieganinę za książkami, zeszytami...
Jak zawsze, wszystko zostawione na ostatnią chwilę. Ale to nie było najgorsze. Żal ściskał serce, gdy
musiało się siedzieć w ławce, a jeszcze wczoraj robiło się wszystko, na co
miało ochotę, było się panem swego czasu. Gdy dodatkowo za
oknami ciągle lato, nawiasem mówiąc jak dziś, to
dopiero człowiek był nieszczęśliwy...
Tak
tak, początek września to w dalszym ciągu piękna letnia pogoda z
błękitnym niebem, temperaturą 24 stopni, w słońcu blisko
40, a deszczu jak nie było tak nie ma...
|
|
A
w ogródku...
Rabata zachodnia -
bez
wierzby integry, bardziej stonowana, zielona. Jedynie na jej obrzeżach
nieco więcej kolorów - od strony domu żółte uczepy, białe,
kremowe i żółte lwie paszcze, różowe rozchodniki okazałe. W
pobliżu młoda brzózka, na razie zielona, ale już niedługo
powinna przybrać ciepłe barwy jesieni.
Po
przeciwnej stronie rabaty, w cieniu kosówki i sosny chińskiej kwitną różowe
floksy. Są także uczepy, pojedyncze lwie paszcze -
głównie kremowe.
Południowa
- jedna z niedawno założonych rabat, dosłownie zagłuszona
rudbekiami. Różaneczniki, magnolia, krzewy iglaste, nie licząc świerka
srebrzystego, nie mają najmniejszych
szans konkurować z wysokimi rudbekiami.
|
|
|
|
rudbekia
|
słonecznik
|
lwia paszcza
|
rozwar wielkokwiatowy
|
Na południowo-wschodniej rabacie nieco inna kolorystyka.
Do
tego biało-fioletowo-niebieskiego towarzystwa niedawno dołączyła
jeszcze jedna roślinka o różowych kwiatach - budleja.
Od
paru dni do naszego ogródka przylatuje ćma łudząco podobna do
kolibra. To fruczak gołąbek (Macroglossum stellatarum)
albo furczak - nie wiem która nazwa jest poprawna.
Niestety nie udało mi się zrobić żadnej foty. Pojawia się
koło piątej po południu, zawsze w tym samym miejscu. Przylatuje do kwiatów
petunii i werbeny.
Wyczytałam, że lubi nektar kwiatów budleji. Przy najbliższej
nadarzającej się okazji kupiłam tę roślinę, bo w końcu czego się nie
robi, żeby zwabić tak wspaniałego owada. I gdy tylko cała w
kwiatach budleja znalazła się w ogródku, o ironio - właśnie wtedy
fruczak przestał przylatywać. Ale to nic, jestem cierpliwa, może za rok będę
miała więcej szczęścia... A póki co, kilka fotek nowego
nabytku.
|
|
|
|
rusałka
pawik i bielinek na kwiatach budleji
|
Budleja
(omżyn) Dawida osiąga 3 metry wysokości. Najlepiej rośnie na żyznej glebie i co ważne - dość
dobrze znosi suszę. Zapach jej kwiatów jest szczególnie
atrakcyjny dla motyli, stąd popularna nazwa - motyli krzew. Jest
niewytrzymała na niskie temperatury, ale po przemarznięciu
powinna z łatwością odrosnąć. Niemniej dobrze byłoby na zimę
przykryć ją liśćmi lub torfem, usypując możliwie wysoki
kopczyk. Wiosną pędy należy przyciąć 10-20 cm nad ziemią. Taki
zabieg wpływa korzystnie na ilość i jakość kwiatów budleji,
które kwitną na pędach tegorocznych.
8
września - powiało jesienią. Temperatura spadła poniżej 20
stopni, czuć chłodne powiewy wiatru, zachmurzyło się, a po południu zaczęło padać... wreszcie...
Trzy
dniu później - niedziela - wróciło gorące lato - 30 stopni, słońca
w bród. Podejrzewam, że to ostatnia taka piękna niedziela tego
roku.
A
ja ciągle czekam na deszcz.
Ostatnie opady, niestety, zbyt skromne, nie poprawiły kondycji
naszego ogródka. Wiele roślin przysycha, nawet jałowce
żółkną.
|
|
Tawułki,
języczka pomarańczowa już pousychały. Dwóm nowym
klonikom, młodziutkiej brzózce susza też daje się we
znaki.
Strona
południowa z rudbekiami, aksamitkami jak na razie nieźle radzi
sobie w takich warunkach.
|
|
Zeszłego
roku znalazłam roślinkę, nawiasem mówiąc jeszcze do
tej pory nie wiem jak się nazywa. Miała dość drobne
czerwone kwiatki. W tym roku na wiosnę wyrosło wiele jej siewek.
Gdy
siewki podrosły, porozsadzałam je. Już od dłuższego czasu kwitną i o
dziwo - w różnych kolorach. Jedne mają kwiaty fioletowe,
inne różowe. Są też czerwone.
|
|
W
tym roku z kolei inna roślinka, już dawno przeze mnie zapomniana - zrobiłam
niespodziankę Znowu pojawiła się w ogródku. Wreszcie
udało mi się ją zidentyfikować - to kleome ciernista (Cleome spinosa).
Jest rośliną jednoroczną o silnie rozgałęzionych pędach.
Osiąga wysokość do 1,5m.
Kwiaty pachnące z długimi pręcikami
i pylnikami, zebrane są w szczytowe kwiatostany barwy fioletowej,
różowej, białej albo purpurowej. W czasie długiego kwitnienia od lipca do
jesieni na szczycie pędów tworzą się kwiaty, a na dole w tym
samym czasie, pojawiają strączki z nasionami wyglądające jak długie
ciernie.
|
|
|
kleome ciernista
|
|
Kleome
jest odporna
na suszę. Wymaga stanowiska słonecznego, gleby
przepuszczalnej, żyznej. Wyczytałam, że jej nasiona należy
wysiewać wczesną
wiosną w szklarni, a sadzonki przed wsadzeniem do gruntu
hartować. Ja
- jak pisałam wcześniej - swoją kleome znalazłam już rosnącą
w ogródku. Przesadziłam ją w inne,
bardziej słoneczne miejsce i w zasadzie nic więcej nie robiłam
przy niej.
Podejrzewam, że różnica między
roślinami ze szklarniowych sadzonek, a takimi z gruntu będzie dotyczyła
jedynie początku jej kwitnięcia. Moja zakwitła w sierpniu, czyli
miesiąc później.
Jakiś czas
temu zauważyłam, że na roślinie są już duże strączki.
Wydawałoby się, że zebranie nasion, to
tylko kwestia czasu, a tu takie niemiłe zaskoczenie. Co większe
strączki solidnie podjedzone, że nie wspomnę o liściach. Nietrudno było znaleźć
winowajców.
|
|
nasiona
kleome
|
|
Na
strączkach i liściach pasły się grubiutkie gąsienice.
Wyzbierałam wszystkie i przeniosłam w inne miejsce.
Nie wiem czy
trafiłam w ich gusta smakowe, ale mojego kwiatuszka nie będą zżerać.
|
|
|
gąsienica
bielinka kapustnika (Pieris brassicae)
|
|
Kolejna
niedziela, wcale nie brzydsza od poprzedniej...
|
|
|
|
|
smagliczka nadmorska
|
goździki
|
petunia
|
nagietek
|
Wrześniowe
motyle to głównie rusałki.
Wśród
nich perłowiec mniejszy
(Issoria lathonia). Mimo, że
jest uważany za pospolitego motyla, do nas zawitał dopiero
teraz. Zaczęłam zastanawiać się, co mogło być powodem jego wizyty. W świecie zwierząt, jak nie wiadomo o co chodzi, to na pewno
chodzi o jedzonko. Trochę poczytałam i co się okazało. Otóż jego gąsienice żerują
na fiołkach (bratki), np.: trójbarwnym Viola tricolor, polnym V. arvensis,
wonnym (pachnący), a u nas w tym
roku jest ich wyjątkowo dużo.
20
września - pochmurno, wilgotno, dżdżysto, temperatura poniżej 20 stopni.
Czyżby jesień zaczęła przypominać o sobie. Taka pogoda, to balsam na mój obolały od suszy ogródek. Żadne
podlewanie nie zastąpi dobroczynnej wilgoci w powietrzu,
dochodzącej do najgłębszych zakamarków roślin.
Pierwszy
dzień kalendarzowej jesieni - złotej polskiej jesieni z
temperaturą 18 stopni. Koło
południa termometr pokazywał dokładnie 34 stopnie w słońcu.
Wrześniowe, jesienne słońce, jak widać, też potrafi
rozgrzać powietrze. Tuż
przy tarasie rozkwitł kurzyślad polny - zwiastun dobrej
pogody.
|
|
kurzyślad
polny
|
|
I
jeszcze jedna przepiękna niedziela września...
Szkoda,
że ostatnia...
Ostatni
dzień września, dokładnie taki jak pierwszy -
cieplutki, słoneczny i to niebo, takie wspaniale, błękitne.
Tylko trawa zdecydowanie mniej zielona niż miesiąc
temu...
|
|
Wrzesień
2011 roku, nawiasem mówiąc jeden z piękniejszych wrześni jakie
pamiętam, dobiega końca. A był... przede wszystkim bardzo ciepły.
Temperatura powyżej 20 stopni, to norma. Owszem zdarzyło się
kilka chłodniejszych dni, ale naprawdę tylko kilka. Trafił się -
podobno gdzieś w okolicy, jeden poranek z niewielkim przymrozkiem. Na ilość słońca też nie mogliśmy narzekać. Za to
deszczu było jak na lekarstwo. Dla mnie, a raczej dla mojego ogródka,
mogłoby być go znacznie więcej. Idzie październik, a z nim
zmiana pogody na bardziej deszczową - tak przynajmniej mówią
prognozy, ale to akurat mnie nie martwi...
|