listopad...
już listopad...
Listopad
- rozpoczął się pochmurno ale ciepło. 10 stopni z samego rana,
to miła niespodzianka, wszak to już przedostatni miesiąc
roku.
Pierwszy
dzień listopada - już od
rana zaskakująco ciepły, za to na niebie,
jak w kalejdoskopie - mniejsze, większe
przejaśnienia, to znów całkowite zachmurzenie. Pojawiało
się również bezchmurne niebo pełne słońca.
Były też czarne złowieszcze chmury, z których nie spadła ani jedna kropla deszczu.
Wieczorem pogoda ustabilizowała się - chmury znikły odsłaniając
rozgwieżdżone niebo.
|
|
Na
drzewach coraz mniej liści. Jedne zgubiły już wszystkie, inne całe w złocistej szacie. Co krnąbrniejsze - jeszcze zielone końcem
października, teraz w oczach przybierają barwy jesieni.
Jak
widać jesień na całego... zwłaszcza po sąsiedzku he he...
Dwa
dni później jesień w innym wydaniu - mgliście aż do południa,
a później, już normalnie - błękitne niebo, słońce...
Młoda brzózka dalej w pełnej złotojesiennej krasie, za to drzewa
- te po sąsiedzku, w większości
bez liści.
Na
razie wszystkie opadłe liście leżą pod drzewami. Ale wystarczy
kilka mocniejszych powiewów wiatru, żeby znalazły się pod
naszym ogrodzeniem. Duża część, mimo wysokiego żywopłotu wyląduje
u nas. Pomyśleć, że wystarczyłaby szybka reakcja służb porządkowych.
Uniknęłoby się bałaganu, a i my mielibyśmy mniej roboty...
Nasze
drzewa owocowe też gubią liście. Tegoroczny listopad jest wyjątkowo
suchy, więc bez przeszkód grabimy je na bieżąco. Osobiście
nie lubię sprzątać mokrych pozlepianych liści. Myślę, że
uda nam się uporać ze wszystkimi jeszcze przed deszczami, które
- mam nadzieję - w końcu zaczną padać. A póki co słoneczna,
wcale nie listopadowa pogoda sprawiła, że śliwa poczuła
wiosnę i zakwitła.
Bratki, było nie było kwiaty wczesnowiosenne, ciągle nowe rozkwitają.
O
tej porze niezmiennie, już od dobrych kilku lat kwitną rudbekie.
Są też werbeny, lwie paszcze, petunie, uczepy...
Połowa
miesiąca - liść ostatni już spadł...
Tego
roku wyjątkowo szybko opadły liście z drzew. Pewnie to sprawka
suszy.
Połowa
listopada za nami, a deszczu ani śladu. To już trzeci miesiąc z
rzędu tak suchy. Trzy równie suche miesiące następujące
jeden po drugim ostatnio mieliśmy w 1999 roku. Wtedy sucho
było między lipcem a wrześniem. 1976, to kolejny rok z trzema
suchymi miesiącami z rzędu. W przypadku tych lat, po trzech
kolejnych suchych miesiącach następny, czwarty przynosił opady
w normie. A jak będzie tym razem... czasu coraz
mniej na porządne nawodnienie roślin, a zima tuż tuż...
W
ogródku posprzątane. Wokół clematisu i budleji usypałam spore kopczyki z ziemi. Różaneczniki prawie
wszystkie zabezpieczone. I byłabym spokojna o ogródek,
gdyby nie jesienna susza. Jestem pełna obaw co do
wielu roślin, zwłaszcza niedawno przesadzonych.
Już
w tej chwili
bardzo niepokojąco wygląda klonik palmowy. Jego uschnięte liście
jeszcze nie opadły. Wygląda to tak, jakby najpierw gałązki
uschły, a później - siłą rzeczy - liście. Dokładnie
to samo działo się z wierzbą w zeszłym roku, która
niestety, w następnym uschła.
|
|
|
klonik
palmowy
|
|
Nie pozostaje nic innego,
tylko czekać na solidny deszcz i mieć nadzieję, że mroźna
zima szybko nie nadejdzie... A póki co, po kilku pochmurnych,
bezdeszczowych dniach, znowu mamy błękitne niebo, trochę
chmurek, słońce i żadnej nadziei na deszcz...
Druga
połowa listopada upływa pod znakiem mgieł, nocnych i
porannych przymrozków, z dzienną temperaturą powyżej zera, ale
bardzo skromnie powyżej - w porywach dochodzącą do 5 stopni.
A
jak nocny mrozek, to następnego dnia
szadź jak się patrzy.
Im
dalej w listopad, tym mniej przyjemniej - długo utrzymujące
się mgły, co za tym idzie wilgoć w powietrzu, szarobure niebo, coraz zimniej... Jedynie brak wiatru można byłoby uznać za pozytywną stronę
obecnej pogody, gdyby nie... no właśnie, sezon grzewczy. Kopcące
kominy, powodujące zanieczyszczenie powietrza plus obecna pogoda,
tj. duża wilgotność (mgła) i brak wiatru nieuchronnie prowadzą
do bardzo groźnego w skutkach nienaturalnego zjawiska
atmosferycznego - smogu. Nawiasem mówiąc nazwa "smog"
powstała ze zbitki dwóch angielskich słów: smoke –
dym i fog - mgła. Smog, albo jak kto woli - mgła zawierająca
wysokie stężenie szkodliwych związków chemicznych, takich jak
tlenek siarki, azotu, węgla, sadze, pyły zagraża naszemu
zdrowiu. Szczególnie uciążliwy jest dla osób z chorobami układu
oddechowego m.in. dla astmatyków - może powodować niewydolność
oddechową. Częstymi objawami są stany zapalne, podrażnienia błon
śluzowych oka, nosa i gardła.
Ostatnie
dni listopada - w pogodzie w zasadzie bez większych zmian.
Mgliście, niebo to
chmurzy się, to rozpogadza. Noce i poranki często z
przymrozkami, dni też bez rewelacji temperaturowych - coraz bliższe 0
stopni.
|
|
W
ogródku... już tylko jesienne listki przyozdobione igiełkami
lodu ładnie wyglądają...
Pod
koniec listopada, po bezwietrznej pogodzie w końcu zaczęło wiać.
Wiatr, nie powiem, był wręcz pożądany - oczyścił
zanieczyszczone powietrze ze szkodliwych związków
chemicznych, sadzy, pyłów, a przynajmniej znacząco zmniejszył ich stężenie.
30
listopada - czy to niebo może zwiastować jakiś, choćby
malutki deszczyk... Że
też mnie podkusiło tyle krzewów przesadzać w tak wyjątkowo
suchą
jesień...
|
|
I tak powolutku
docieramy do
końca jakże nietypowego listopada - bez deszczu, pluchy,
suchego do bólu...
|