grudzień, to już zima...
Początek
grudnia - zima zaczyna przypominać o swoim istnieniu.
9
grudnia - wydawało się, że pierwszy grudniowy śnieg stopi się
szybko, a tu przykra niespodzianka. Zima zadomowiła się na
dobre, jak na razie w łagodnym wydaniu. Temperatura nie spada
poniżej -7 stopni, do tego trochę słońca na niebie... Da się
wytrzymać. Ale, gdy przyjdzie pochmurny dzień, bez odrobiny światła,
robi się ciężko... Już nie mogę doczekać się świąt...
Zima
posłuszna ludowemu przysłowiu: Barbara po lodzie, Boże
Narodzenie po wodzie, opuściła nas już w Wigilię i wszystko
wskazuje na to, że szybko nie wróci.
29
grudnia - bezchmurne niebo, temperatura bliska zeru, choć w nocy
jeszcze mróz chwycił. Po ostatnich ciepłych, deszczowych dniach
to miła odmiana.
W
ogródku tylko gdzieniegdzie leży cienka
warstwa śniegu. Nie wróżę mu długiego żywota.
Pewnie jutro, najdalej pojutrze nie będzie po nim śladu.
A
na otarcie łez po kolejnych, zupełnie niezimowych zimowych świętach
mróz wyczarował przepiękne przybranie roślinom.
|