styczeń
2013 - gdzie ta zima...
Pierwszy dzień
2013 roku nieco
zimowy, głównie za sprawą nocnego przymrozku (-2 stopnie), z dużą ilością słońca, z nieskazitelnie czystym
niebem. W dzień temperatura oczywiście dodatnia, w słońcu - aż miło
- podnosi się do prawie 20 stopni. O ile wysokie temperatury
w grudniu wiążą się z powrotem jesieni, to te
styczniowe,
nawet jeżeli to dopiero pierwszy dzień nowego roku, mnie zdecydowanie
kojarzą się z nadejściem wiosny, może przedwiośnia... To niewątpliwie dzięki coraz dłuższym dniom...
1
stycznia 2013 roku - tylko w zacienionych miejscach jest
jeszcze trochę śniegu. Temperatura koło 4 stopni, słaby
wiaterek. Bardzo przyjemnie rozpoczął się nowy
rok... |
|
Następne
dni pochmurne, deszczowe.
A ogródek 5 stycznia...
...
bez śniegu, zupełnie wiosennie... |
|
Żywopłot
tujowy solidnie oczyszczony od środka - jak widać, nie ma
lepszych sprzątaczy niż śnieg i wiatr. I gdyby nie obecna pora
roku, już brałabym się za grabienie.
13
stycznia - wróciła śnieżna zima - w dzień łagodna, w
nocy bardziej mroźna. U nas nawet -10 stopni.
Ale
to nic, grunt, że słońce coraz wyżej wędruje nad horyzontem. I
nie ważne, czy akurat świeci na tle błękitnego nieba, czy nieśmiało
wygląda zza chmury, czy schowane jest za
grubą warstwą chmur, ono z dnia na dzień wspina się
coraz wyżej i wyżej, a dnia przybywa i przybywa...
27
stycznia - w ogródku bez większych zmian, choć jak się
bliżej przyjrzeć...
Pokryte
lodem gałęzie
iglaków powyginały się do granic
wytrzymałości. W
obecnej sytuacji nie można zbyt wiele zrobić. Oblodzone gałęzie
już pod swoim dużym ciężarem łatwo się łamią. Każda próba "ulżenia" roślinom
tym bardziej może skończyć się ich uszkodzeniem.
Ale
z drugiej strony... ozdobione lodem owoce berberysu, kwiaty tawuły,
drobne listki wierzby, czy szyszki brzozy wyglądają
tak urokliwe, zwłaszcza w promieniach coraz mocniejszego słońca.
|