wróciło
słońce, temperatury też nie listopadowe...
Bardzo
przyjemny początek listopada. Dużo słońca, ciepło (powyżej
10st.). Noce bez przymrozków. Na deszcz, jak na razie, nie ma co
liczyć.
A
w ogródku...
Rozpoczęłam
walkę z gryzoniami. Na początku wszystko wskazywało, że mamy
wyłącznie nornice. Wkrótce okazało się, że są również krety. O ile na
nornice jest sporo specyfików, w przypadku kretów nie jest już tak dobrze. Na dodatek krety są dużo trudniejszym
przeciwnikiem, wręcz nie do pokonania... Podobno trzeba się do nich
przyzwyczaić, pokochać i takie tam... O ile pamiętam, nie za dobrze
wychodziło mi to "przyzwyczajanie", a co dopiero mówić
o pokochaniu... Teraz, zanim zacznę na nowo przyzwyczajać się, mimo wszystko najpierw spróbuję trochę powalczyć...
Zobaczymy co z tego będzie, choć przyznaję, większych nadziei
nie mam... Pewnie pozostaną jedynie fotki trawników całych
zielonych, bez ani jednego kopca...
Połowa
listopada tuż tuż.
Pogoda dalej dopisuje. Temperatura znacznie powyżej normy. Były dni
nawet z 20-stoma stopniami. Noce również zaskakiwały wysokością
temperatury (11st.). |
|
W
te, jakże piękne listopadowe dni, moim głównym zajęciem było
unicestwianie gryzoni...
Z satysfakcją i niedowierzaniem stwierdzam, że odparłam
jesienny atak kretów i nornic. Może nie wrócą w tym roku... W każdym razie,
to pierwsze zwycięstwo pozwoliło uwierzyć mi, że dam radę. Ważna
jest szybka reakcja i nie odpuszczanie do końca.
Ostatnia
dekada - temperatura coraz bliższa zeru, ale dalej na
plusie.
23.11.
- wreszcie trochę słońca.
Ogródek
posprzątany, czeka na zimę...
|
|
Pora
na podsumowanie roku.
Tego
roku kontynuowałam porządkowanie najstarszej, wschodniej części
ogródka. Najwięcej uwagi poświęciłam trawie. Warunki w tym
miejscu są bardzo trudne - duże drzewa, mało światła, sucho,
to i efekty, jak na razie mało zadawalające. Mimo to nie zrażam się, przy
każdej dogodnej okazji dosiewam nową porcję trawy - może w końcu
się uda...
Zmienił
się również wygląd strony zachodniej. Wzdłuż zachodniej
elewacji domu rosną drzewa iglaste. Zrobiły się tak duże, że
zaczęły sobie nawzajem przeszkadzać. Nie było wyjście,
musieliśmy wyciąć jedno. Pozostałe mocno podcięliśmy
od dołu. Usunęliśmy też forstycję.
Zrobiło
się przestronniej i dużo jaśniej. Nie pozostało nic innego,
jak dosiać trawę. Mam
nadzieję, że w przyszłym roku w tym miejscu będzie ładny
kawałek trawnika. |
|
Obecny
rok był bardzo udany pod względem obfitości czereśni i śliwek
- opryski pomogły...
Jedynie grusza mimo stosowanych różnych oprysków, po raz
kolejny nie miała owoców. Mimo starań nie udało nam się zwalczyć chorób
i w końcu usunęliśmy ją. Straciliśmy także część naszej
starej czereśni. W okresie owocowania, pod ciężarem owoców
jeden jej konar wyłamał się.
25
listopada - pierwszy śnieg. Na szczęście temperatura na plusie,
więc długo nie poleży. I dobrze, bo tegoroczna jesień do
mokrych nie należała - ziemia, rośliny potrzebują dużo więcej
wilgoci... |
|
Jeszcze
nie pora na zimę, śnieg i mróz...
|