Aktualności Album Galeria  Księga Gości Kontakt

 

Archiwum 

2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
2007
2006


Rok 2017

Styczeń
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień


A
ktualności
 


kwiecień plecień ... trochę wiosny, trochę lata...

 

Kwiecień, przynajmniej pierwszy tydzień to przeplatanka wiosny z latem. Jak na razie zimy nie widać. Mąż twierdzi, że przyjdzie ale dopiero na święta. Zobaczymy...

Temperatura przeszło 20 stopni, błękitne niebo - taki letni początek kwietnia.

Efektem wysokich, letnich temperatur jest szybkie tempo przekwitania przebiśniegów, krokusów, przylaszczek. Ich miejsce zajmują kaczeńce, śnieżniki lśniące, fiołki, tulipany, hiacynty, zawilce gajowe.

6 kwietnia - Temperatura spadła do kilku stopni. Zrobiło się pochmurno, zaczął padać deszcz. Gdyby nie kilka ostatnich dni z piękną, letnią pogodą, kiedy po głowie zaczynają chodzić myśli, że teraz będzie już tylko tak przyjemnie, cieplutko, jednocyfrowa wartość temperatury nie zrobiłaby, przynajmniej na mnie, żadnego wrażenie. W końcu to początek kwietnia. Ale w głowie ciągle lato, słońce, a takie załamanie pogody, to jak grom z jasnego nieba. Kilka kresek na termometrze, zimny wiatr, ani chwili ze słońcem w pierwszej chwili niemiło zaskakuje. Ciężko wraca się do przedwiosennych klimatów bez względu na to, jaką datę pokazuje kalendarz. Na szczęście dość szybko zdajemy sobie sprawę, że to chwilowe, bo przecież wiosnę mamy i wkrótce będzie znowu tak pięknie. Nawet zaczynamy zastanawiać się nad pozytywami takiej aury. Gdy pada deszcz, jest mokro, wilgotno, tyle można zrobić w ogródku. Poza tym chłodniejsza pogoda sprawi, że dłużej będziemy cieszyć się widokiem już kwitnących kwiatów. A jak się nam ta wiosna nie za bardzo uda, za rok będzie następna. Tak tak, gdy jest wiosna, zawsze mamy nadzieję na cieplejsze, pogodniejsze, słoneczne chwile, zupełnie jak w życiu. Gorzej, gdy przychodzi jesień, zwłaszcza jesień życia... na kolejną wiosnę już nie mamy szans...

W czasie pochmurnych, deszczowych dni uzupełniliśmy żywopłot od strony południowej tujami szmaragdowymi. Może nie rosną za szybko, ale ze względu na zwartą budowę tuje szmaragdowe tworzą gęsty, szczelny żywopłot. Na stronie północnej przesadziłam kilka bukszpanów, tawułek. Nie zapomniałam również o nawożeniu roślin. Mąż kupił 25. kilogramowy worek nawozu. Na nasz ogródek powinno wystarczyć go swobodnie na dwa lata. Tak przynajmniej twierdzi znajomy, który stosuje ten nawóz u siebie. Nawiasem mówiąc jest z niego bardzo zadowolony.

9 kwietnia - poranek mglisty, choć oko wykol. 

Niedziela rano, leżymy jeszcze w łóżku. Za oknem mgła choć oko wykol. Mąż zna moją słabość do takiej aury. Dobrze wie, że będę chciała mieć zdjęcia z dzisiejszego poranka. Tylko kto ma to zrobić. Na dworze mokro, chłodno, jak to w zwyczaju wiosennych poranków bywa. Żadnemu z nas nie chce się wychodzić z ciepłego łóżka. W końcu mąż stwierdza, mgła nie będzie czekać aż jedno z nas się zdecyduje. Wiedział, że ten argument szybko mnie przekona. Jak widać każdego można przekonać, wystarczą tylko odpowiednie motywacja.

Z czasem mgła ustąpiła błękitnemu niebu. Znowu było słonecznie, cieplutko, aż do kolejnego załamanie pogody...

O tej porze pięknie prezentuje się brzózka.

brzózka

Przyroda za nic ma ciągłe załamania pogody. Na drzewach owocowych rozkwitają pierwsze kwiaty. 

czereśnia

śliwa Pisardi śliwa Amers

Na chwilę zza chmur wyjrzało słońce, przestało mocno wiać i dzięki temu mogłam zrobić zdjęcia śliwom i czereśni. (12 kwietnia)

Po lewej stronie zdjęcia widać młode listki klona palmowego. Wczesną wiosną wydawało się, że nie przetrwał zimy. Usechł prawie cały. Została tylko jedna żywa boczna gałązka. Mąż odciął sekatorem martwą część rośliny. Czas pokaże, czy klon przetrwa, czy może młode listki to tylko taki łabędzi śpiew...

Kwitną gęsiówki, bergenie, omiegi. Pojawiają się pierwsze bratki, malutkie tulipany tarda. Jak tylko poprawi się pogoda postaram się zrobić kilka fotek. Póki co, nic na to nie wskazuje.

14 kwietnia - Dalej zimno, wietrznie, pochmurno. Od czasu do czasu popada, ale też zza chmur wyjrzy słońce. 

Dopiero wczoraj zrobiliśmy wertykulację trawnika. Może  to zbyt późno, ale podobno lepiej późno niż wcale. Po tym zabiegu dosiałam trawę. Niedługo powinno padać, więc podlewanie mam z głowy. Jeszcze przydałoby się choć kilka kresek więcej na termometrze. Ale na to nie ma co liczyć.

gęsiówka

żagwina kwitnąca śliwa Amers bergenia
czereśnia bratki zawilce 
omieg czereśnia bratek
widok na rabatę zachodnią barwinek bratki
rabata przy tarasie barwinek rabata wschodnia hiacynt

Coraz bliżej święta, coraz mniej chmur na niebie. To u nas, bo w innych rejonach Polski zupełnie inne klimaty - znowu śnieżna zima. 

W święta mieliśmy piękną, słoneczną pogodę, tyle że z arktycznym powietrzem. Amatorów świątecznych spacerów było niewielu.  

19 kwietnia... I do nas dotarła zima. Sypnęło śniegiem, powiało lodowatym wiatrem. Na konsekwencje takiej pogody nie trzeba było długo czekać. W trawie znalazłam cztery martwe pisklęta kosa. Najprawdopodobniej zostały wyrzucone przez rodziców z gniazda. 

Widok martwych piskląt wyrzuconych z gniazda skojarzył mi się z bezwzględnym prawem dotyczącym dzieci, które funkcjonowało w państwie spartańskim. Dzieci były własnością państwa. Tzw. rada starszych decydowała, czy nowonarodzone dziecko będzie żyło czy nie. Słabe, kalekie porzucano w górach lub zrzucano ze skał. Niejednokrotnie dochodziło do nadużyć. W wyniku np. zemsty czy porachunków osoby wpływowej, przedstawiciela władzy z rodzicem, skazywano jego zdrowe dziecko na śmierć. Przykład Spartan, z jednej strony niemoc rodzica, zwykłego obywatela, z drugiej nieograniczona, absolutna władza państwa, rządu, przywódcy - jakie to powszechne w historii dziejów ludzkości. Wystarczy wspomnieć  Napoleona, Hitlera, Lenina, Stalina ... Szkoda, że nie uczymy się na błędach innych...

23 kwietnia... Słońce, deszcz, śnieg - i tak wkoło. Dodatkowa atrakcja dzisiejszego dnia - pierwsza burza tego roku. Co prawda zagrzmiało tylko dwa razy, ale za to jak solidnie...

Ostatnio Matka Natura nie rozpieszcza nas, oj nie. Nocne i poranne przymrozki, w dzień temperatura jednocyfrowa, opady śniegu, silny wiatr, to rzeczywistość ostatnich dni. 

A drzewa owocowe w pełnym rozkwicie...

Wraz z ustąpieniem przymrozków, pogoda ustabilizowała się. Niebo pokryły ciemne, deszczowe chmury. Temperatura poniżej 10-ciu stopni, jak na koniec kwietnia mogłaby być wyższa. A deszcz, jak zaczął, tak nie mógł przestać padać. To akurat mnie w ogóle nie zmartwiło, raczej wprost przeciwnie. Wykorzystałam sprzyjającą aurę i poprzesadzałam kilka roślin. Dokupiliśmy jeszcze dwa krzaczki tawuły japońskiej żółtej i 10 bukszpanów. W tym roku nasza forsycja nie kwitła obficie. Po przekwitnięciu mocno ją przycięłam. Z obciętych gałązek wytypowałam dwie do ukorzenienia. 

29 kwietnia - Pierwszy dzień bez deszczu. Nawet świeci słońce i temperatura nieśmiało wzrasta. Miejmy nadzieję, że choć kilka dni będzie cieplejszych, bardziej słonecznych, bo przecież wkrótce mamy zimnych ogrodników, że nie wspomnę o zimnej Zośce.

           

Aktualności Album Galeria  Księga Gości Kontakt

Powrót na stronę główną

Copyright H&W Krupińscy
Wszelkie prawa zastrzeżone