luty... ale
w koło jest zielono...
Najogólniej
rzecz ujmując, mamy wiosnę... Dni coraz dłuższe,
temperatura dodatnia z tendencją wzrostową nawet do 10 stopni. Chmur, deszczu i silnego wiatru
aż nadto, tylko słońca mało, ciągle
mało...
Zimy,
jak na razie nie widać. A jeżeli już się pojawi, to raczej epizodycznie. Ot, jakiś śnieżek szybko topiący się
w promieniach słonecznych. Niewielki nocny przymrozek też
wskazany, żeby za wcześnie przyroda nam się nie rozpędziła. Prognozy pogody jednak nie nastrajają
optymizmem. Według nich wiosenną aurą będziemy cieszyć się
w pierwszej połowie miesiąca. Później wróci śnieżna, mroźna
zima... Tak, tak, to jest bardzo prawdopodobne, było nie było,
luty
to teoretycznie najzimniejszy miesiąc roku. Ale z drugiej strony,
wszystko może się zdarzyć... Grunt, że teraz mamy początek
lutego i wiosnę na całego :).
Pierwsza
dekada lutego dobiega końca. Poranek
9 lutego w zimowej
odsłonie.
Wróciła zima. Przystroiła ogródek, aż miło patrzeć. Długo nie cieszyliśmy się tym widokiem. Wkrótce zaczął padać deszcz.
Już koło południa
mało co z zimowego przybrania zostało.
|
|
|
Temperatura
nieco powyżej
zera i deszcz, dla zimy to kiepski prognostyk.
Następnego
dnia temperatura poszybowała aż do 12 stopni. Jak na luty, to całkiem
niezły wynik.
16
lutego, wiosna w pełnej krasie, co za dzień. Tak wspaniała
pogoda sprowokowała nas do
rozpoczęcia wiosennych porządków. Praca paliła mi się w
rękach i dawała wiele radości. Z tego wszystkiego nie zrobiłam
nawet
jednej fotki. Przerwy na odpoczynek robiliśmy rzadko. Podczas
jednej z nich mąż wypatrzył rudzika. Jak do tej pory, ani
razu nie mieliśmy przyjemności oglądać tego ślicznego ptaszka
w naszym ogródku. Na jego
widok mąż chwycił za aparat.
Nie jesteśmy pewni, ale wydawało nam się, że rudzik nie był sam.
Gdyby to była para, kto wie... może miejsce im się
spodoba i zostaną z nami na dłużej. Byłoby super.
|
|
|
rudzik
|
|
Obecnie
jedynym stałym mieszkańcem ogródka jest kos samiec. Z reguły
mamy parę kosów, ale zeszłej jesieni jego partnerki już nie
widzieliśmy.
Najprawdopodobniej padła łupem kota. Mam nadzieję, że
wkrótce do naszego samotnego kosa dołączy nowa samiczka.
Tulipany,
czosnki ozdobne, rozchodniki, piwonie, liliowce pomarańczowe
i żółte, krokusy już wschodzą.
|
|
tulipany
|
|
Kwitną
stokrotki, nasze całoroczne kwiatuszki. Większość z nich miała
pąki jeszcze jesienią. Wystarczyło kilka cieplejszych dni i pięknie
zakwitły.
Niedługo
zaczną kwitnąć przebiśniegi. Jest też kilka pąków
kaczeńców.
Ostatnia
dekada, pogoda constans. Mało słońca, dużo pochmurnego nieba.
Temperatura bliska 10 stopni.
A
w ogródku pomalutku. Większych
zmian nie widać, i dobrze... jeszcze poczekajmy, jeszcze się nie
spieszmy...
Pogoda
jest na tyle dobra, że można wybrać się na dłuższy spacer.
Ostatnio poszczęściło nam się. Widzieliśmy gile, bieliki, sroki,
parę dzięciołów zielonych, dzięcioła dużego samicę, sójkę, jemiołuszki. Te ostatnie akurat mąż wypatrzył z okna
naszego domu.
Podczas ostatniego spaceru nad Wisłę
mogliśmy obserwować
kormorany, czaple siwe i białe, kaczki krzyżówki, nurogęsi, gągoły,
mewy.
W stawie przy wale wiślanym
pływała para łabędzi.
|
|
łabędzie
|
|
W
Parku Piszczele spotkaliśmy sikorki, gile, kosy. Mężowi
udało się zrobić całkiem niezłe fotki samiczki czyżyka.
Koniec lutego, aż trudno uwierzyć,
na termometrze 15 stopni, do tego pogodne niebo, rozszczebiotane
ptaszki, kwitnące przebiśniegi, stokrotki, krokusy. Tylko patrzeć jak rozkwitną przylaszczki, forsycje...
To
był najcieplejszy luty w historii pomiarów. Sama nie wiem, czy
się cieszyć czy martwić...
|