styczeń 2019
- szczęśliwego Nowego Roku...
Nowy
rok na jesiennie - zimno, słotno, wietrznie - jednym słowem
nieprzyjemnie... choć były momenty... ze słońcem...
Nic
nie zapowiadało takich zmian w pogodzie...
Co
prawda już następnego dnia
zima zaczęła nieśmiało wysyłać sygnały w postaci niewielkich opadów
śniegu, ale jesień najwyraźniej nie zauważyła, że już najwyższa pora ustąpić
miejsca swojej następczyni. Dodatnie
temperatury niewzruszenie niwelowały starania zimy. Takie potyczki między
porami roku trwały jeszcze dwa, może trzy dni, aż tu
nagle zima nie wytrzymała i wybuchła... Sypnęła śniegiem,
zawiała silnym wiatrem i na dobre wygoniła jesień.
A
od teraz każde ocieplenie będzie sprawką czającej się
wiosenki...
12
stycznia - Przestał padać śnieg, wreszcie trochę słońca.
Nawet temperatura lekko na plusie.
Następnego
dnia znowu dosypało...
Mija
druga dekada stycznia, jakże odmienna od pierwszej. Było zdecydowanie więcej słońca.
Kilkunastu stopniowe mrozy odeszły. Temperatura spadała nieco poniżej
zera, głównie nocą, w dzień nierzadko na plusie. Od czasu do
czasu padał śnieg, ale i tak z każdym dniem jest go coraz
mniej.
A
w górach... na Kasprowym przeszło 2 metry śniegu. Takiej śnieżnej
zimy dawno nie było.
Ostatnia
dekada.
Już
mi się wydawało, że to koniec mroźnej zimy, a tu, jak na złość,
wrócił mróz.
Mało
śniegu, duży mróz, wkrótce okaże się jak to zniesie ogródek.
Na
szczęście mróz szybko ustąpił. Pod koniec stycznia znowu mamy
łagodną zimę z temperaturą bliską zero stopni.
|