grudzień
jesienno-zimowy...
Grudzień
przywitał nas mrozem. Nocą temperatura spadała poniżej -10 stopni. W dzień było znacznie lepiej. Bezchmurne
niebo, słońce, brak wiatru sprawił, że w ogóle nie odczuwało się
tak niskiej temperatury. Wkrótce
mróz ustąpił, wróciła pochmurna, deszczowa jesień.
Jedynie
poranne przymrozki przypominały o nadchodzącej
zimie.
12
grudnia - kilka chwil ze słońcem. Tego dnia mogłam cieszyć
się widokiem błękitnego nieba co najmniej dwie
godziny. Ale to nie koniec niespodzianek. Już od rana
ogródek tonął w śnieżnym puchu.
Mocne
słońce nadtapiało śnieg, który na drobnych gałązkach
zamieniał się w kropelki wody, iskrzące w promieniach światła.
Ciekawe
czy śnieg utrzyma się do świąt... Zawsze
co roku przed świętami rozglądam się za ozdobami świątecznymi.
Nie trudno zauważyć, że coraz większą popularnością cieszą
się skrzaty świąteczne. A u nas, nie mam ani jednego skrzata... Zajrzałam
do Internetu, żeby dokładnie przyjrzeć się im. A tam, istne
zatrzęsienie, jeden inny od drugiego. Przy okazji znalazłam
wiele przepisów na zrobienie takiego skrzata. Trudno było mi się
zdecydować. W sumie... nie ważne jak będę
robiła, bylebym zachowała podstawowe atrybuty skrzatów, tj. nos
wystający spod charakterystycznej czapki i rzecz jasna okazała
broda. Reszta, to już własna inwencja. Wszystkie
potrzebne materiały miałam w domu. Jedyną trudność stanowiła
broda. Przeszukałam kilka razy dom i nic odpowiedniego nie znalazłam.
W końcu wpadłam na pomysł, żeby zajrzeć do sklepu z używaną
odzieżą i właśnie tam znalazłam czapkę ze sztucznego włosia.
Jej cena była zaskakująco niska - 1 zł. W ten oto sposób zdobyłam
brodę dla moich skrzatów.
To
moje pierwsze dwa skrzaty. W zasadzie pierwszy był ten w
czerwonej czapeczce i czerwonych skarpetkach. Czapeczkę zrobiłam ze starej rękawiczki. Skarpetki i rękawiczki,
to "palce" tejże rękawiczki. Poszłam na skróty,
nie da się ukryć... będę musiała zrobić mu nową
porządną czapeczkę, odpowiednią dla skrzata. Butki też
by mu się przydały... Drugiemu skrzatowi już zrobiłam
buciki i bardziej odpowiednie nakrycie głowy. |
|
Idą
święta, idzie odwilż...
22
grudnia, zima w odwrocie, odwilż na całego. Jakby tego było mało,
co chwilę pada deszcz, momentami bardzo
intensywny.
Święta
tuż tuż...
Zakupy zrobione, ozdoby świąteczne na swoim
miejscu.
Tak
mi się spodobały skrzaty, że postanowiłam zrobić
jeszcze dwa. Ten stojący z białymi warkoczami to,
rzecz jasna pani Skrzat. |
|
Może
w przyszłym roku zrobię ich jeszcze kilka, a może Mikołaja... Takie
robótki tuż przed świętami to naprawdę dobra zabawa...
polecam...
Póki
co mamy trzy malutkie Mikołaje. W tym roku po raz pierwszy
są dwa aniołki wystrugane z drewna lipowego. Drugi
aniołek - większy, podobnie jak pierwszy, wykonany przez
brata męża - Andrzeja, to świąteczny prezent...
jakże miły... |
|
Przystrajanie
drzewka świątecznego - araukarii zostawiłam na koniec.
Gwoli
przypomnienia, araukarię mamy od 2012 roku. Mała roślinka
jeszcze kilka lat temu, teraz jest okazałą choinką.
Przygotowania
do świąt składają się z zajęć przyjemnych i tych
niekoniecznie przyjemnych... Przyjemności już za mną,
pora ruszać do kuchni... ech...
Wesołych,
szczęśliwych świąt...
|
|
|