listopad taki
listopadowy...
Listopad
- początek pochmurny, mglisty, deszczowy, chłodny... taki
listopadowy... Pogoda
nie zachęca do prac w ogródku.
W sumie
nie ma co się spieszyć... zostały
mi głównie liście
do zgrabienia... tyle, że one... najpierw muszą opaść...
trawa też wolno rośnie...
Póki
co, można pospacerować... maseczka
na usta i nos obowiązkowa... tak dla zdrowia... I to nie jest
jakieś science fiction, to rzeczywistość...
Dawno
nie byliśmy w wąwozie... a tam... ani jednej żywej duszy...
Z
wąwozu wychodzimy wprost na wał wiślany.
Tuż przy wale staw,
po którym pływa rodzina łabędzi.
Co za widok...
|
|
|
|
|
|
|
|
15 listopada -
wreszcie trochę słońca. Ale
się zrobiła pogoda, słońce, dużo błękitnego nieba, ciepło
- jak na drugą połowę
listopada, brak wiatru... tylko siedzieć w ogródku... no i siedzę...
i sprzątam... nawet skosiłam trawę, choć nie było takiej potrzeby...
i grabię listki leniwie spadające z czereśni... i daje mi to tyle
radości...
Kończy
się druga dekada listopada.
Rozkwitają żółte i pomarańczowe nagietki.
Jeszcze kwitną bratki, smagliczki, rudbekie,
wrotycz. Są też
drobne lawendowe kwiatuszki.
Po
pięknych kwiatach cynii
pozostały tylko nasionka...
Ostatnia
dekada listopada - zrobiło się bardzo chłodno.
Zima przypomina
o sobie...
|
|
Nad ranem
temperatura spadła nieco poniżej zera. Przymrozek
podniszczył co niektóre kwiatuszki.
Ostatnia niedziela listopada cała w
przepięknej, zimowej
bieli...
Temperatura bliska
zero stopni - pewnie długo nie utrzyma się ten wspaniały widok... Kilka fotek na pamiątkę
pięknego śnieżnego dnia nie zaszkodzi zrobić...
zwłaszcza,
że czasu mam pod dostatkiem...
|