czerwiec -
z ulewami, burzami, tropikalnymi temperaturami...
Pada,
leje, grzmi, za chwilę słońce na bezchmurnym niebie, temperatura oscylują wokół 30 stopni...
ot taki
czerwiec jak drzewiej bywało.
Mokro,
parnie, gorąco, to pochmurnie, to słonecznie - ogródek
zadowolony z takiego obrotu sprawy odwdzięcza się dorodną roślinnością.
Skutkuje to ogromną ilością pracy. Trawa musi być koszona co
najmniej raz w tygodniu. Krzewy i drzewa wybujały, zaczynają
sobie przeszkadzać. Też trzeba przycinać. A później to
wszystko jeszcze utylizować. Dobrze, że praca w ogródku sprawia
mi dużo radości... zwłaszcza koszenie trawy w słoneczne dni. Światło potrafi wyczarować
wspaniałe obrazy. W
pierwsze dni czerwca niezmiennie królują piwonie. Kwitną również
orliki, irysy, nagietki, czarnuszki, żagwiny,
rozchodniki, bratki, pęcherznice, przetaczniki...
Nieco
później dołączyły pachnące lawendy, smagliczki,
maki,
tojeść, ostróżki,
żółty czosnek, tawułki, parzydła leśne, żółte liliowce,
wiesiołki, goździki...
Mokry,
gorący czerwiec
dobiegł końca. Takiej
dużej ilości opadów nie było od dawna. A i temperatura też
niczego sobie. Pani Aura stanęła na wysokości zadania.
Wszystko, co wsadzałam, przesadzałam, przyjęło się. Niechcący
ułamała mi się gałązka klonika palmowego. Ziemia była mokra,
odruchowo, bez większych nadziei, wsadziłam ją do ziemi. Jak na
razie wygląda dobrze. Jeżeli pojawią się nowe listki, to jest
duża szansa, że klonik się ukorzenił. Klony palmowe, to moje
ulubione roślinki. A ten byłby pierwszy ukorzeniony przeze mnie.
Dużo zależy od lipca. Mam nadzieję, że prognozy mówiące o
lipcowej suszy nie sprawdzą się.
|