lipiec też
niczego sobie...
Na niebie ani jednej chmurki, powietrze gorące,
jak na lato przystało ma się rozumieć. A opady, choćby
najmniejsze... odeszły gdzieś daleko w czasie... czyżby to początek suszy...
Na
szczęście w ciągu krótkiego czasu pogoda zmieniła się
diametralnie. A wydawało mi się, że ten nieskazitelny błękit
nad naszymi głowami będzie trwał i trwał...
Już
następnego dnia lunęło,
aż miło.
Odetchnęłam z ulgą...
|
|
Ogródek
deszczem podlewany, i to w miarę regularnie... nasze tawułki
wreszcie odżyły, trawa też, rośnie w oczach...
Gdyby
tak jeszcze nornice opuściły nasz ogródek...
Nie
ma co narzekać, trzeba się cieszyć tym co się ma, choć muszę
przyznać, kilka dni w górach albo nad morzem dobrze by mi zrobiły...
Niestety, w tym roku nie planujemy żadnego wyjazdu...
|