styczeń...
a zimy nie widać...
Obawiam
się, że styczeń, podobnie jak grudzień, mało będzie miał wspólnego
z prawdziwą zimą.
4
stycznia - śniegu jak na lekarstwo...
|
|
|
Wkrótce
przyszła odwilż. Zrobiło się tak zielono, aż miło...
8
stycznia - pochmurno, pada deszcz. Od czasu do czasu
pojawiają się duże płatki śniegu. Ale spokojnie,
temperatura powyżej zera. Zimy z tego nie będzie.
|
|
11
stycznia - a jednak, zima znowu w natarciu.
Śnieg zaczął padać w
nocy. Jeszcze trochę dopadało w dzień. Po południu
zza chmur nieśmiało zaczęło zaglądać słońce.
|
|
|
Póki
co, jeszcze jest trochę śniegu. W sumie ładnie to wygląda. Taka
zima w zupełności mi wystarcza. W innych rejonach kraju nie jest
już tak dobrze. Zima uderzyła w północną część kraju,
gdzie miejscami spadło nawet do 30. centymetrów śniegu.
Połowa
miesiąca... I u nas napadało więcej śniegu. Przez kilka
godzin mieliśmy piękną, śnieżną zimę.
Temperatura nieubłaganie rośnie. Koło południa na
termometrze 2 stopnie powyżej zera.
Ostatnia
dekada stycznia W
nocy 5 stopni poniżej zera, w dzień 5 powyżej zera, czyli średnia
temperatura wynosi 0 stopni. Co za tym idzie, w ogródku panują
zimowo - wiosenne klimaty.
Im
bliżej końca stycznia, tym mniej śniegu. Przez większość
dnia i nocy temperatura bliska zera.
|
|
|
Nad
Wisła stosunkowo mało ptaków. Głównie kormorany i krzyżówki.
Jest też kilka czapli, mewy. Widzieliśmy również zimorodka.
Ostatni
dni stycznia wiosną przystrojone. Przyroda budzi się do życia...
Zaskakująco
wysokie temperatury - w dzień
nawet 10 stopni, dużo błękitnego nieba. Idealne warunki na porządki
wiosenne...
|
|
A
zima... mam nadzieję, że luty nie będzie tak ciepły jak
styczeń. Co prawda nie marzę o mroźnej zimie, ale temperatura
nieco poniżej zera i do tego trochę śniegu to, jak dla mnie,
optymalna pogoda na następny miesiąc.
|