Aktualności Album Galeria  

 

Archiwum 

2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
2007
2006


Rok 2024

Styczeń
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień


A
ktualności
 


grudzień... taki jesienny... ale jak długo...

 

3 grudnia - nocne i poranne przymrozki, dzień z błękitnym niebem,  temperatura kilka kresek powyżej zera. 

Po listopadowym zimowym epizodzie większość drzew i krzewów zgubiło liście. Zostały głównie drobne listki tawuły wczesnej. Dla mnie to niezmiennie bardzo wdzięczny temat, zwłaszcza w grudniowe, krótkie, w dużym stopniu pozbawione światła, energii dni. I gdy trafi się taki dzień z odrobiną słońca, warto pokusić się o uwiecznienie go na zdjęciach. Starałam się uchwycić ulotne piękno przepełnionej słonecznym ciepłem przyrody, kropelek wody migocących w jego promieniach. Od razu robi się cieplej na ciele i duszy...

Kolejne dni grudnia z bardziej zróżnicowaną pogodą. Trafiały się dni mgliste, dżdżyste, z deszczem, pochmurne i pogodne. Wspólnym mianownikiem dla tak zmiennej aury była temperatura, niezmiennie na plusie.

Koniec roku, to dobry czas na sprawdzenie efektów naszej całorocznej działalności w ogródku. 

Tuż przy furtce rośnie cyprys stożkowy.  Dobre okres, niestety, ma już za sobą (zdjęcia z czerwca 2015r)

W jego pobliżu posadziliśmy cisa. Nie było to dobre towarzystwo dla naszego dorodnego cyprysa. Cis rósł szybko i wkrótce zaczął go zagłuszać. Gałęzie nie mające dostępu do światła obumierają. Tak też stało się z naszym cyprysem. Dwa lata temu mocno przycięliśmy cisa, ale to nie pomogło. 

W tym roku, wczesną wiosną podjęłam bardziej radykalne działania. Wycięłam wszystkie uschnięte gałązki cyprysa, pozostałe skróciłam maksymalnie jak się dało, może nawet więcej niż powinnam... 

W grudniu, tj. dziewięć miesięcy po moim "zabiegu pielęgnacyjnym";) prezentuje się dużo lepiej. Myślę, że w przyszłym roku bardziej będzie przypominał cyprysa stożkowego, choć mówiąc szczerze, nie mam żadnych zastrzeżeń do obecnego wyglądu. Powiem więcej, bardzo mi się podoba:)

W naszym ogródku kloniki palmowe, bez względu na odmianę, po kilku latach usychają. Powodem może być choroba grzybowa, pojawiająca się, gdy podłoże jest zbyt ciężkie i mokre. Objawia się szybkim więdnięciem i zasychaniem pędów oraz liści. Wygląda na to, że nasze kloniki niszczy właśnie ta choroba grzybowa.

Dwa lata temu udało mi się ukorzenić dwie gałązki kilkuletniego klonu palmowego. Wkrótce roślina macierzysta zachorowała i zaczęła usychać. Na szczęście gałązki zdążyły się ukorzenić. Odcięłam je od dorosłego okazu. Jakiś czas obie rosły w tym samym miejscu. Przeniesienie w nowe było dość ryzykowne, kloniki miały jeszcze mało rozwinięty system korzeniowy. Jesienią oba zabrałam ze starego miejsca. Jednego z nich przesadziłam do donicy i zabrałam na zimę do domu. Drugi, lepiej ukorzeniony, znalazł miejsce na innej rabacie. Następnego roku, późną wiosną 2023 roku, mając na względzie ewentualne przymrozki, klona z doniczki przesadziłam do ogródka. W tym roku, wczesną wiosną, pierwsze kroki skierowałam właśnie w ich kierunku. Ciekawa byłam jak przetrwały zimę, zwłaszcza klon, który poprzednią zimę spędził w domu. W końcu była to jego pierwsza zima w naturalnych warunkach.

Na szczęście oba przetrwały zimę. Są zdrowe, w dobrej kondycji (zdjęcia z początku sierpnia).

klon palmowy odmiana zielonolistna

10 grudnia - szaro, buro i ponuro... Temperatura bliska zera, niebo szczelnie zakryte chmurami, do tego pada deszcz... Za to następnego dnia, coś drgnęło w pogodzie. 

Późnym popołudniem zima zaczęła przypominać o sobie. Jednak temperatura krążąca wokół zera nie dawała jej większych nadziei. Co prawda w nocy spadała nieco poniżej zera, ale w dzień znowu szła w górę.

To deszcz, to śnieg... a w ogródku dalej zielono...

Dwa dni trwały takie przepychanki zimy z jesienią.

Niespodziewanie, w połowie miesiąca, chyba po raz pierwszy w grudniu, termometr w nocy pokazał 7 stopni poniżej zera... Czyżby zima wygrała...

Niestety nie, jeszcze tego samego dnia, po południu,  nagle zaczęło się  ocieplać. Tak, jak szybko spadła temperatura do -7 stopni, tak szybko wzrosła. Następnej nocy było już 4 stopnie powyżej zera. To wzrost aż o 11 stopni. W dzień też nieźle, 8 stopni powyżej zera. I tylko silny wiatr psuł pogodę. 

Między pochmurnymi dniami z deszczem i śniegiem trafił się dzień pogodny, słoneczny. Tyle słońca... już dawno nie widziałam:). Wreszcie można było iść na spacer. Opłacało się. Mężowi udało się wypatrzeć, nawiasem mówiąc, pierwszy raz, i przy okazji zrobić kilka zdjęć kobczyka (zwyczajnego).

Kobczyk (zwyczajny) - średniej wielkości drapieżny ptak wędrowny z rodziny sokołowatych. Poluje głównie na większe owady. Rzadziej łowi drobne gryzonie, płazy, gady, a nawet małe ptaki. 
Wyczytałam w Wikipedii, że kobczyki zimują w Afryce... a ten, zważywszy, że jego odloty przypadają na sierpień - wrzesień, pewnie zostanie w Polsce. Może instynkt podpowiada mu, że zima będzie lekka i nie opłaca się odlatywać...

kobczyk

Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (IUCN) od 2021 roku uznaje kobczyka za gatunek narażony na wyginięcie. Na terenie Polski gatunek ten jest objęty ścisłą ochroną gatunkową. Na Czerwonej liście ptaków Polski został sklasyfikowany jako gatunek wymarły regionalnie. Przyczyną jego wymarcia jest prawdopodobnie stosowanie przez rolników chemicznych środków ochrony roślin, zwłaszcza owadobójczych.

Temperatura blisko 10 stopni, pogodne niebo, słońce też nie należało do rzadkości. Czy to jesień wróciła w swym najlepszym wydaniu, a może już wiosna zagląda... 
Jeszcze kilka dni cieszyliśmy się tak ładną pogodą. Każdą wolną chwilę przesiedziałam w ogródku. 

21 grudnia - najkrótszy dzień w roku. Przed nami jeszcze najdłuższa noc, a później... już tylko z górki. Każdy następny dzień dłuższy od poprzedniego. Tylko patrzeć jak wiosna wróci... Choć, gdy spojrzę na ogródek, wydaje mi się, że już jest. 
Póki co, ochłodziło się, tylko 2 do 3 stopni na plusie. Za to słońca nie brakuje. 

Święta tuż tuż... Już najwyższa pora zaprosić świąteczne skrzaty. Jak co roku siedzą w najbardziej widocznych miejscach.

Jeden usadowił się w wiatrołapie, tuż przy drzwiach wejściowych. W towarzystwie czerwonych kwiatów gwiazdy betlejemskiej i bombek nie sposób go nie zauważyć...

Drugi pod dużym ściennym zegarem, obok stałej dekoracji tego miejsca - jesiennego bukietu moich ulubionych mikołajków. Nie zabrakło kilku bombek, dla odmiany w chłodnych kolorach.

Jest szansa na śnieg w Wigilię, mała bo mała, ale jest.

Zdrowych, spokojnych i radosnych świąt...

A w nadchodzącym 2025 roku wszelkiej pomyślności, szczęścia i miłości. 

23 grudnia - poranek przywitał nas bajeczną zimową scenerią. I wszystko byłoby super, gdyby nie temperatura nieco powyżej zera... 

Oj, będzie z tego niemała plucha...

       

Aktualności Album Galeria  

Powrót na stronę główną

Copyright H&W Krupińscy
Wszelkie prawa zastrzeżone