luty...
jak nie luty...
Luty
- początek mało przyjemny...
to
deszcz, to śnieg, to deszcz i śnieg, no i mżawka też,
do tego chmur tłum i wiatru szum... a słońca blask...
bez najmniejszych szans;)
|
|
Wkrótce
po śniegu nic nie pozostało. Co prawda od czasu do czasu coś
tam spadło białego puchu, ale dodatnie temperatury robiły swoje.
W ogródku wiosna zadomowiła się na dobre.
Dobiega
końca luty, miesiąc
pełen niebezpiecznych anomalii pogodowych. Przez Polskę
przechodziły potężne wichury. Prędkość wiatru dochodziła
nawet do 180km/h, czego efektem były połamane, powyrywane z
korzeniami drzewa, zniszczone dachy, budynki, awarie linii
elektrycznych, pozbawiające ludzi prądu i co najgorsze ofiary śmiertelne. W
ogródku mamy kilka dużych, wysokich drzew. Na szczęście
przetrwały ten ciężki okres, ale kto wie co będzie następnym
razem... Teraz, kiedy pogoda uspokoiła się, musimy zastanowić się
czy nie warto byłoby przyciąć większe okazy...
Choć
luty dużo częściej się chmurzył niż błękitem
nieba radował, to przyznaję, mimo swej powściągliwości, takie
widoki też nam serwował...
Ostatnie
dni lutego wreszcie bardziej pogodne, słoneczne, takie wiosenne.
Na
pierwszy rzut oka ogródek wygląda nieźle. W tym roku
wyjątkowo dobrze zniósł zimę.
|
|
|