grudzień,
taki późnojesienny z przebłyskami słońca...
Szaro,
buro i ponuro... wypisz, wymaluj posępny obraz listopadowej
aury...
6
grudnia - lało, aż miło. Następnego dnia jeszcze śniegiem
dopadało.
Wreszcie
jakiś pożytek z chmur...
|
|
Po
dwóch dniach intensywnych opadów, znowu zobaczyliśmy wspaniałe
pogodne niebo.
Tym
razem ładna pogoda utrzymała się nieco dłużej. Mogliśmy
cieszyć się słoneczną aurą już od rana do wczesnych
godzin popołudniowych.
|
|
Nie
tracąc czasu poszłam do ogródka w nadziei, że znajdę jeszcze
coś kwitnącego. Po ostatnim listopadowym przymrozku (-7 stopni)
z kwiatków prawie nic nie pozostało. Przemarzły aksamitki,
rudbekie, cynie, nagietki, białe lwie paszcze, nawet smagliczki.
Grudzień to taki okres roku, w którym widok choćby
najmniejszego kwiatuszka sprawia mi tyle radości, co
wczesnowiosenny pierwiosnek, czy roślinka, która jakimś cudem
przetrwała zimę. Tym razem też mi się poszczęściło. W
zacisznych miejscach jeszcze
uchowały się białe i fioletowe smagliczki, pomarańczowe i żółte
nagietki, różowożółte lwie paszcze. Znalazłam nawet
fioletowego barwinka. Na berberysach, jak co roku o tej porze, pełno
czerwonych owoców, a na śnieguliczce różowe kuleczki.
Światełko
niczego sobie, to i fotki pełne promieni słonecznych... i to w
grudniu. Prognozy
pogody straszą nas wielkimi śnieżycami, a to za sprawą niżu
Brygida...
9
grudnia - w nocy spadł śnieg, czyżby to początek zapowiadanej
śnieżnej zimy...
Następnego
dnia już nie padało, ale chmury cały czas wisiały nad nami.
Trafiały się też niewielkie przejaśnienia.
Temperatura
nieco powyżej zera. Wczorajszy śnieg powoli się topi... I
stało się, od samego rana niemiłosiernie sypie śnieg, do tego
spory wiatr. Temperatura -2 stopnie. W krótkim czasie spadło dużo
śniegu i to mokrego, a co za tym idzie ciężkiego. Dla
naszego ogródka niestety, to nie dobre wiadomości. Zauważyłam
jedną złamaną grubą gałąź, inne mocno powyginane pod ciężarem
śniegu. Koło południa śnieg zaczął padać mniej intensywne.
Mąż skorzystał z okazji i poszedł zrzucić ten śnieżny
balast.
14
grudnia, dzień bez opadów śniegu, z w miarę pogodnym niebem i
niestety z kilkunastostopniowym mrozem. Rano, koło 8 godziny nasz
termometr pokazywał -13 stopni. W nocy, a zwłaszcza nad ranem
mogło być jeszcze mroźniej. Na szczęście ogródek całkiem
nieźle zabezpieczony na taką okoliczność.
W
dzień temperatura podniosła się do -4 stopni. Przez chmury prześwitywało błękitne
niebo, że nie wspomnę o słoneczku...
To
był bardzo przyjemny dzień...
Sielanka
nie trwała długo. Już pod koniec dnia chmury szczelnie zakryły
niebo i wróciły opady śniegu. Dobrą
stroną takiej aury jest niewielki mróz z temperaturą kilku
stopni poniżej zera.
Ogródek tonie w śniegu.
I
gdy wydawało się, że łagodna, śnieżna zima zadomowiła się na
dobre i nadchodzące święta wreszcie będą białe, w
pogodzie zaczęły się zmiany. Nagle w nocy temperatura spadła
dużo poniżej -10 stopni, a poranek przywitał nas nie tylko dużym,
kilkunastostopniowym mrozem, ale i bezchmurnym niebem.
Kolejne
dni, to wzrost temperatury powyżej zera. W
sumie zostało jeszcze kilka dni do świąt, a śniegu...
niesamowicie dużo.
22
grudnia, rozpoczęła się kalendarzowa zima, a pogoda
zdecydowanie nie zimowa. Temperatura 3 stopnie, do tego
pogodne niebo, dużo słońca, efekty widać gołym okiem. Śnieg
topi się na potęgę, ale czy święta będą bez śniegu... Póki
co, trzeba skoncentrować się na świętach... O świąteczną atmosferę
już zadbałam. Nasze świąteczne drzewko, araukaria, aż trudno uwierzyć, ma już 9 lat. Dwa lata temu, pewnego lipcowego, deszczowego dnia wystawiłam ją na balkon i zupełnie o niej zapomniałam.
Na dworze wypogodziło się. Ostre, letnie słońce w krótkim czasie przypaliło gałązki
araukarii. Zielone igły zbrązowiały, niedługo potem zaczęły opadać. Wyglądało to fatalnie.
Jedyne
rozwiązanie, jakie przyszła mi do głowy, to przycięcie
zniszczonych części gałązek. Takie ostre cięcie
na szczęście nie zaszkodziło roślinie. Po pewnym czasie wyrosło nowe
"pięterko", a na dolnych przyciętych gałązkach
pojawiły się świeże przyrosty.
|
|
Jest
też mój ulubiony skrzat, jeden z czterech jakie
mam w swojej kolekcji. Nawiasem mówiąc wszystkie sama zrobiłam.
Miałam w planie wykonanie jeszcze kilka nowych, ale w końcu doszłam do wniosku, że cztery to aż
nadto. ;)
Siedzi przy świątecznym drzewku
wystrojonym w kolorowe bombki, biało-srebrne płatki śniegu, srebrne
szyszki, Mikołajki, aniołki.
|
|
Mam
swoje ulubione aranżacje świąteczne. Należy do nich gałązka
derenia przybrana srebrnymi bańkami i stojące blisko niej dwa malutkie, pocieszne Mikołajki.
Mikołajki w środku mają sprężynki, dzięki którym, już
przy delikatnym dotknięciu wesoło podrygują.
|
|
Zwierzątkami
naszych świątecznych aranżacji są białe łosie. W
tym roku doszedł jeszcze jeden, z czerwonym noskiem, w pozycji
siedzącej, ze zwisającymi nóżkami. Z
powodu tych nóżek nie może siedzieć na płaskiej powierzchni.
Znaleźliśmy dla niego specjalne miejsce, w środku owalnego świecznika.:).
Jest bardzo sympatyczny, uśmiecha się półgębkiem.
Zdrowych, spokojnych,
radosnych świąt...
|
|
Ostatnie
dni starego roku bardzo ciepłe. Z dnia na dzień rośnie
temperatura, coraz więcej pogodnego nieba, słońca. Taka pogoda może utrzymać się
nawet trzy tygodnie, a to na
pewno zakłóci spoczynek roślin. A co będzie jak przyjdą
mrozy, a przecież przyjdą... 31
grudnia, temperatura u nas
bliska 10 stopni. Na zachodzie Polski w noc sylwestrową
prognozowane są kilkunastostopniowe temperatury oscylujące wokół
15.
stopni.
W
ogródku zielono, choć jeszcze gdzieniegdzie leży śnieg.
Wschodzą przebiśniegi. Rośnie młody
szczypiorek. Żeby to koniec lutego był...
Mijający 2022
rok był jednym z najcieplejszych, o ile nie najcieplejszym w
historii pomiarów...
|