luty...
kapryśny luty...
Początek
lutego z bardzo zmienną aurą.
Pierwsze dni
z całkowitym zachmurzeniem. Pogoda mało
przyjemna, ale za to w ogródku panuje wiosna.
|
|
|
|
|
Długo
czekałam na ładniejszą pogodę i wreszcie się doczekałam. Błękit
nieba, słońce rozjaśniające jeszcze nie tak dawno ponurą
rzeczywistość. Myślę sobie, już na dniach można będzie
brać się za wiosenne porządki. Ale nie... Już wkrótce Matka
Natura postanowiła nieco wyprostować zawirowania klimatyczne.
Cztery pory roku w naszym umiarkowanym klimacie być powinny i
basta. Teraz jest początek lutego, więc zimę mamy, wiosna...
musi jeszcze troszeczkę poczekać. A jak zima, to wiadomo, ma być
zimno, żeby nie powiedzieć mroźno. A śnieg... no cóż, w
zimie też występują opady atmosferyczne:).
Luty kojarzy mi się z przepięknym błękitem
nieba, któremu towarzyszą niskie temperatury. A
to niestety oznacza wyższy rachunek
za ogrzewanie...
|
|
Gdzie ta wiosna...
no nie ma...
Luty to też mocno grzejące słońce, to topniejący śnieg. A
to wreszcie zapowiedź nadchodzącej wiosny.
|
|
W
zeszłym roku udało mi się wyhodować dwa klony palmowe odmiany
zielono-listnej. Zostały
pozyskane z ukorzenienia gałązek dorosłego kilkuletniego klonu.
Późną jesienią jednego z nich przesadziłam do
donicy i zabrałam na zimę do domu. Do połowy stycznia
trzymałam go w temperaturze około 10 stopni. Potem przeniosłam
do ciepłego i jaśniejszego pomieszczenia.
Wypuścił
już listki.
Trzy dłuższe gałązki wygięłam i wsadziłam
do ziemi, tak aby ich wierzchołki wystawały z niej. Część
gałązki przysypanej ziemią, dodatkowo unieruchomiłam
większym spinaczem biurowym. W tym celu
odłamałam połowę spinacza. Powstał drucik w kształcie litery
"U". W przypadku mojego klonu takie mocowanie sprawdziło
się.
|
|
klon
palmowy odmiana zielonolistna
|
|
Może uda mi się ukorzenić kolejne gałązki.
A jak nic z tego nie wyjdzie, to trudno. I tak miałam je
przyciąć.
Pierwsza
dekada lutego za nami, a wraz z nią zimowa aura. Idzie
ocieplenie. Mówiąc szczerze, bez żalu pożegnałabym już zimę.
14
lutego, te kilka zimowych dni z temperaturami spadającymi nawet
poniżej -10 stopni skutecznie zahamowało wegetację roślin.
Jeszcze do tej pory utrzymuje się lód w starym porcie, na
stawach przy wale wiślanym.
Każdy
następny dzień przybliża nas do wiosny, choć temperatura nie
rozpieszcza. W sumie to dobrze, bo mówiąc szczerze, trudno
oprzeć się myśli, że zima jeszcze nie raz przypomni nam o
sobie.
Bez
pośpiechu wkraczam w tę czarowną porę roku.
Celebruję każdą
chwilę przepełnioną ciepłem słonecznych promieni, okraszoną
wesołym śpiewem ptaków. Cieszy mnie pogodne niebo, a nawet
padający deszcz.
|
|
kos
samiec
|
|
25
lutego, dzień pełen niespodzianek. Pogodne słoneczne chwile
przeplatają się z deszczowymi. Lada dzień rozkwitną przebiśniegi, przylaszczki.
Wkrótce dołączą do nich krokusy. Idzie
wiosna, nie
da się ukryć...
Następny
dzień jakże odmienny... Już z samego rana zima przypuściła
atak na nasz wiosenny ogródek. Śnieg, wiatr... w krótkim
czasie zrobiło się biało. Nie wyglądało to dobrze.
Na szczęście
opady nie trwały zbyt długo. Dodatnia temperatura szybko
rozprawiła się ze śniegiem.
Zima
jeszcze kilka razy przypominała o sobie, ale z mizernym
skutkiem.
|
|
Ostatnie
dni lutego z nocnymi przymrozkami.
|