wrzesień
cieplutki, milutki... jesień chyba o nas zapomniała...
Początek
września, temperatura, jak dla mnie, komfortowa, nieco powyżej
20 stopni. Co za miła odmiana po upalnym lecie. Wreszcie możemy odpocząć.
Wieczory, noce i poranki zdecydowanie chłodniejsze, już bardziej jesienne.
W
dzień to słońce, to chmury. Deszcz też się trafia.
Pogoda idealna.
|
|
W
zeszłym roku pod koniec października po raz pierwszy zakwitła młoda
ketmia. Na wiosnę przesadziłam ją w bardziej słoneczne miejsce
w pobliżu drugiej równie młodej ketmii, która, nawiasem mówiąc,
jeszcze nie miała kwiatów. Miałam nadzieję, że w tym roku
zakwitną obie. Żałowałam jedynie, że młode krzewy wyrosły z
siewek pochodzących z jedynej ketmii, jaka u nas rośnie, a co za
tym idzie obie będą kwitły w tym samym kolorze.
Pod
koniec sierpnia zauważyliśmy pierwsze pąki na obu
krzaczkach. Wreszcie młode ketmie będą kwitł. Ale to
jeszcze nie koniec niespodzianek.
|
|
ketmia
|
|
Ponieważ
obie siewki pochodziły z jednej ketmii, to, rzecz jasna, kwiaty młodych krzewów też powinny
kwitnąć w tym samym kolorze.
Ale nie... rzecz jasna okazała się wcale nie taka
jasna...;)
Na
początku września pąki zaczęły pękać. Na
jednym krzewie pączek różowy, na drugim dwa jasnożółte...
|
|
|
ketmia
|
|
Po
kilku dniach zobaczyliśmy kwiaty w pełnej krasie.
Ketmia
po raz drugi nas zaskoczyła. Najpierw w lipcu białe kwiaty
pojawiły się na 13-letniej
ketmii kwitnącej na różowo. Teraz nie mniejsze zaskoczenie.
Siewka z różowej ketmii wyrosła na krzew z pięknymi białymi
kwiatami. Co za niespodzianki... proszę o więcej...
Już
po kilku dniach temperatura zaczęła iść w górę.
Kilka kresek więcej na termometrze, to idealna letnia pogoda, ale
chyba trochę za wysoka jak na wrzesień... Nie da się ukryć, że
mamy ocieplenie klimatu, ale czy to aby na pewno w całości zasługa
człowieka... Wiele
lat temu rosło u nas mnóstwo różnokolorowych lwich paszczy. Z
czasem zanikły. Dwa lata temu w trawie znalazłam małą siewkę
lwiej paszczy. Przesadziłam ją na rabatę. Odwdzięczyła mi się pięknymi białymi kwiatami.
Przetrwała zimę i ponownie zakwitła. W zeszłym roku znalazłam
jeszcze jedną siewkę. Posadziłam ją w pobliżu białej. Zakwitła różowożółtymi kwiatami.
Ostatnia zima były
łagodne i obie lwie paszcze w dobrym stanie przetrwały i pięknie
zakwitły. Ale to nie koniec niespodzianek. W tym roku znalazłam
jeszcze trzy siewki. Rosły w zupełnie innych miejscach niż
poprzednie, co zwiększało szansę na to, że zakwitną w
jeszcze innych kolorach. Zrobiłam z nimi to samo co z
poprzednimi, przesadziłam w miejsce, gdzie będę mogła
je doglądać. Bardzo byłam ciekawa koloru ich kwiatów.
W
końcu zakwitły, każda w innym kolorze. Jedna miała kwiaty różowe,
druga żółte, a trzecia białe z żółtymi noskami.
Połowa
września za nami. Dużo słońca, mało chmur, deszczu w ogóle.
Zaczyna robić się sucho.
19
września - upragniony deszcz... Temperatura
spadła o dobrych kilka kresek. Termometr pokazuje plus minus 20
stopni.
Skorzystałam
z okazji i "uprałam" parasol w deszczówce;) Będzie
jak znalazł na przyszły sezon.
|
|
Długo nie cieszyłam się
deszczem. Następnego dnia na niebie zagościł błękit.
Temperatura podskoczyła do 25 stopni. Też nieźle jak na końcówkę
lata. Kolejne dni mają być jeszcze odrobinę cieplejsze.
Ostatni
dzień lata... 27 stopni, bezchmurne niebo... lato, lato wszędzie...
23
września - dzień zrównał się z nocą, a to oznacza początek
astronomicznej jesieni. A że kalendarzowe pory roku zaczynają się
zawsze tego samego dnia, w naszej szerokości geograficznej
pierwszy dzień kalendarzowej jesieni przypada na 23 września.
Summa summarum, dzisiaj rozpoczęła się astronomiczna i
kalendarzowa jesień.
Pierwszy
dzień jesieni, zmiana pogody o 180 stopni... Temperatura
spadła poniżej 20 stopni. To prawie 10 stopni
mniej. Niebo zasnute chmurami. Od czasu do czasu
popada. No cóż, jesień mamy...
Pod wieczór temperatura
spadła jeszcze o kilka kresek,
zaczął padać solidny deszcz...
|
|
Następny
dzień jeszcze pochmurny, chłodny. Ciężko tak z dnia na dzień
przestawić się na jesienną aurę...
Pierwsze
próby wkroczenia jesieni już za nami... wróciła piękna,
bezchmurna pogoda, wróciło lato...
Tegoroczny
wrzesień był najcieplejszy od ponad 100 lat. Mało tego, wrzesień,
nawiasem mówiąc pierwszy jesienny miesiąc był cieplejszy od
czerwca, w którym było nie było rozpoczyna się lato.
|