grudzień jesienią
nas przywitał...
grudzień jesienią
nas przywitał...
|
|
6
grudnia - przy dodatniej temperaturze zaczął padać śnieg.
Na
gałęziach śnieg szybko zamieniał się w krople
wody...
|
|
Pod
wieczór temperatura spadła nieco poniżej zera. A śnieg ciągle
padał. Już w nocy ogródek pokryła cienka warstwa śniegu.
20
grudnia - śniegu nie ma, nawiasem mówiąc już od dawna.
szaro, buro i
ponuro, i jeszcze ten silny, zimny wiatr... nie pomagał...
|
|
Święta za parę dni, a ja nie mogę wykrzesać z siebie żadnej
energii...
I
gdy siedziałam i narzekałam, pani Aura zgotowała miłą
niespodziankę. Nagle ucichł wiatr, z nieba wolno spadały wielkie płaty śniegu. W krótkim czasie nasz
niepozorny ogródek stał się przepięknym, magicznym
miejscem. Czułam, jakbym znalazła się w środku
śnieżnej szklanej kuli, która kojarzyła mi się z bezpiecznymi, ciepłymi i
radosnymi świętami.
|
|
Niestety,
wkrótce czar prysł, wrócił wiatr...
delikatne, białe płatki zmieniły się w
dokuczliwy, zacinający śnieg...
|
|
...ale
pamięć tej magicznej chwili pozostała...
Zdrowych,
spokojnych świąt....
|
|
Po
świątecznym obżarstwie wskazany jest co najmniej godzinny
spacer.
Jak
tylko pogoda dopisze, wieczorem idziemy na starówkę.
|